Far Cry 4, czyli powtórka z Far Cry 3. Recenzja prosto z Himalajów
- SPIS TREŚCI -
Wszystko co musisz wiedzieć o przetrwaniu
Konfrontacje z przeciwnikami stanowią główną siłę napędową produkcji, a wysyłanie żołdaków Armii Królewskiej do stwórcy jest całkiem przyjemnym zajęciem, zwłaszcza iż dysponujemy szerokim wachlarzem środków eksterminacji. Podstawowy arsenał obejmuje pistolety, karabiny automatyczne i snajperskie, strzelby, łuki myśliwskie, wyrzutnie rakiet, granaty, miny przeciwpiechotne oraz koktajle Mołotowa. Gwiazdą zestawienia ponownie został miotacz ognia, podpalający wszystko dookoła - płomień maszeruje trawami, ogołaca korony drzew i błyskawicznie pochłania żywe istoty, działając znacznie skuteczniej niż ołowiane pestki. Zgotowanie adwersarzom okupującym strażnicę prawdziwego piekła nie stanowi większego problemu, zaś obserwowanie jak podpaleni desperacko biegają szukając ratunku przynosi nieludzką satysfakcję. Oczywiście żywioł w pewnym momencie sam ustępuje, większe budynki czy pojazdy także wytrzymują jego destruktywne działanie, ale grillowanie było moim ulubionym zajęciem. Wspominałem o modyfikowaniu giwer? Otóż jest możliwość dokupienia tłumika, noktowizora albo większego magazynka do niektórych zabawek, trzeba tylko sypnąć banknotami.
Zmagazynowanie takiego ekwipunku w kieszeni byłoby niezły wyczynem, ale twórcy konsekwentnie podążali ścieżką wyznaczoną przez poprzednika, zatem do gromadzenia uzbrojenia potrzebujemy kołczanów, pasków, portfeli, kabur, plecaków itp. Najpierw trzeba jednak zdobyć skóry potrzebne do wytworzenia galanterii, czyli zapolować na zwierzęta i oskórować zdobycz. Polecam czym prędzej wykonać najpotrzebniejsze gadżety, żeby uzyskać sloty na kolejne pukawki, większy udźwig amunicji, środków medycznych czy miksturek. Ostatnie z wymienionych są kolejnym efektem wytwórstwa ze składników naturalnych - zwiększają obrażenia, podświetlają sylwetki nieprzyjaciół lub przedłużają sprint. Chociaż nie zabrakło także bogatego spektrum umiejętność, które nabywamy za osiąganie coraz wyższych poziomów doświadczenia, zaledwie kilka zdecydowałem się wykupić. Reszty wprowadzającej jakieś cudaczne wygibasy np.: eliminację wrogów podczas kierowania pojazdem kompletnie nie potrzebowałem. Szybsze przeładowanie pukawek, zwiększenie pasków zdrowia, skuteczności leczenia i wytrzymałości kamizelek kuloodpornych w zupełności mi wystarczyło.
Ciekawostką jest możliwość rzucenia mięsem... znaczy się prawdziwym kawałem czerwonego mięsa, żadnymi tam prostackimi obelgami! Wówczas nadbiega dzika zwierzyna - gryząc, szarpiąc i taranując oponentów znajdujących nieopodal przynęty. Śnieżna pantera goniąca uzbrojonego chojraka to niecodzienny widok, przynajmniej do momentu kiedy zobaczymy w natarciu nosorożca lub słonia indyjskiego. Obydwa ssaki potrafią wywracać pojazdy, zabijają jednym uderzeniem oraz wprowadzają niesamowite zamieszanie, ale stanowią też poważne utrapienie ze względu na ogromną wytrzymałość. Pewnego razu byłem naocznym świadkiem sytuacji, gdy samotny nosorożec załatwił sześciu żołnierzy, czterech rebeliantów i zdewastował dwa pickupy... Potem dopadł mnie... Teraz pytam się dlaczego zwykły wilczek wytrzymuje serię z kałasznikowa, podczas gdy najemnicy Pagana zaledwie kilka pocisków? Ubicie nosorożca kosztowało mnie połowę amunicji! Jedyną skuteczną receptą na zwierzaki okazuje się miotacz płomieni, lecz balans rozgrywki cierpi na takich wpadkach. Bardziej musiałem uważać na drapieżniki, niż gości obwieszonych giwerami i częściej ginąłem od zębów, rogów, pazurów...
Szeregi Armii Królewskiej zasilają typowi bojownicy, snajperzy, ciężko opancerzeni jegomoście oraz wariaci biegający z koktajlami Mołotowa. Cóż... Powiew świeżości przynoszą tylko okazjonalnie spotykani łowcy świetnie uzupełniający standardowy repertuar, bo zakapturzonych oprawców trudno namierzyć - często wybierają zamaskowane pozycje strzeleckie, zręcznie omijają przeszkody terenowe i potrafią hipnotyzować zwierzęta. Natomiast gdybyśmy potrzebowali wsparcia przy zdobywaniu wrogich ośrodków, istnieje możliwość opłacenia grupki rebeliantów zawsze chętnej do narobienia bałaganu, a wykonując zdarzenia karmiczne podnoszące naszą reputację tzn.: pomagając lokalnej społeczności, odblokowujemy nowe ulepszenia dla najemników. Skoro już otwarcie rozmawiamy o mordowaniu, to prawdziwie bezkompromisowych dzikusów pewnie zainteresuje informacja, że poznawszy odpowiednią zdolność będziemy mogli w starciach bezpośrednich wykorzystać... słonie. Generalnie rozwałka jest radosna, soczysta i wciągająca, jak przystało na zręcznościową strzelaninę bez symulacyjnych aspiracji.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150