FaceApp - apka postarzająca twarz na usługach rosyjskiego FSB?
W Internecie, zwłaszcza dzięki portalom społecznościowym, co jakiś czas pojawia się nowa moda. Począwszy od wszelkich wyzwań, do dzielenia się wynikami testów z quizów czy aplikacji. Chwila beztroski i popłynięcie z falą takiej mody może być opłakane w skutkach. Jeden z takich trendów skończył się chociażby aferą Cambridge Analityca, a dziś wygląda na to, że w Google Play oraz App Store krąży kolejny "szemrany" kandydat-aplikacja, którą lepiej omijać szerokim łukiem. Mowa o apce FaceApp, która potrafi czynić cuda z naszą twarzą: zmieniać kolor włosów, płeć, odmładzać, a także postarzać. FaceApp jest na rynku już dwa lata, ale dziś za sprawą m.in. Instagrama wraca do łask. Na czym polega jej niebezpieczeństwo?
Moda na aplikację postarzającą twarz FaceApp wróciła. Czy jest to jednak w pełni zaufana aplikacja z jasnym regulaminem? CHyba niekoniecznie.
Moc aplikacji FaceApp polega na tym, że naprawdę nieźle wykonuje swoją robotę - przynajmniej w obszarze postarzania. Niejeden z internautów donosi, że po zastosowaniu postarzającego filtra, wyglądał zupełnie jak swój dziadek czy babcia. Wygląda to wszystko jak niewinna zabawa. Tym bardziej niewinna, że aplikacja nie jest nowością i w sklepach z apkami znajduje się już ponad dwa lata. Dodatkowo pobrało ją łącznie ponad 100 milinów użytkowników Androida, a obecnie znajduje się ona na pierwszym miejscu wśród trendujących apek darmowych.
Jak zauważył jednak chociażby serwis Phonearena.com, należy do apki podchodzić z dozą sceptycyzmu. Otóż deweloperem FaceApp jest rosyjska spółka o nazwie Wireless Lab, zaś w regulaminie instalacji znajduje się następujący fragment: udzielasz FaceApp wieczystej, nieodwołalnej, wolnej od opłat, ogólnoświatowej, zbywalnej licencji na używanie, powielanie, modyfikowanie, dostosowywanie, publikowanie, tłumaczenie, tworzenie prac pochodnych, dystrybucję, publiczne wykonywanie i wyświetlanie twoich treści użytkownika, nazwy użytkownika lub podobizny we wszystkich znanych formatach i kanałach multimedialnych obecnie opracowanych lub później opracowanych, bez roszczeń co do odszkodowania.
Szybkie tłumaczenie "z polskiego na nasze" oznacza, że właściciel aplikacji może zrobić z naszymi danymi z apki (czyli fotografiami) co chce: użyć jako wielkopowierzchniowego baneru do globalnego reklamowania swojego oprogramowania, oddać jako dane do treningu sztucznej inteligencji, a także - i o tym mówi się z największą obawą - oddać do dyspozycji Federalnej Służbie Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. To olbrzymi kapitał wywiadowczy, po który rosyjskie służby z pewnością będą chciały sięgnąć. O tym, że nie mają z tym problemu świadczy np. ujawniona przez prasę kooperacja FSB i Kaspersky Lab – firmy produkującej jeden z najpopularniejszych na świecie antywirusów - czytamy chociażby w serwisie Osłużbach.pl. Biorąc pod uwagę fakt, że aplikacja wymaga także pozwolenia na dostęp do naszej lokalizacji oraz historii przeglądarki, lepiej dmuchać na zimne i po prostu odpuścić sobie instalowanie wspomnianego programu na naszych smartfonach.
O aplikacji głośno jest w sieci właściwie od wczorajszego wieczoru i trzeba przyznać, że deweloper trzyma rękę na pulsie. Okazuje się bowiem, że firma Wireless Lab wysłała do kilku serwisów (w tym do TechCruncha) oświadczenie, w którym zapewnia o bezpieczeństwie naszej prywatności. Po pierwsze firma zaznacza, że w każdej chwili użytkownicy mogą zgłosić się do pomocy technicznej FaceApp, by usunięto wszystkie dane na jego temat. Po drugie FaceApp utrzymuje dane w chmurach AWS oraz Google Cloud, nie w Rosji. Po trzecie zdjęcia są zasadniczo usuwane z serwerów po 48 godzinach, a wysyłane na nie są tylko te, które wskaże użytkownik. Firma zaznacza również, że (pomimo zapisu w regulaminie), dane użytkowników nie są udostępniane firmom zewnętrznym.
Powiązane publikacje

Prawnicy MyPillow użyli AI i wpadli w pułapkę fikcyjnych spraw. Grożą im naprawdę poważne konsekwencje
57
Intel przedstawia wyniki za Q1 2025. Stabilne przychody, ambitna restrukturyzacja, a także niepokojące prognozy
21
USA grożą deportacją w reklamach na YouTube. Meksyk odpowiada nowym prawem. Co dalej z relacjami obydwu krajów?
32
Netflix planuje osiągnąć wycenę 1 biliona dolarów do 2030 roku. Ambitne cele i strategia rozwoju poza streamingiem
19