Recenzja Dying Light: The Beast - Kyle Crane jest wściekły i niebezpieczny jak nigdy dotąd. Sprawdzamy obiecujący spin-off
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja Dying Light: The Beast - Kyle Crane jest wściekły i niebezpieczny jak nigdy dotąd
- 2 - Recenzja Dying Light: The Beast - Zemsta w czasach zarazy
- 3 - Recenzja Dying Light: The Beast - Parkourowy plac zabaw i strachy w ciemnościach
- 4 - Recenzja Dying Light: The Beast - Galeria screenów
- 5 - Recenzja Dying Light: The Beast - Podsumowanie
Recenzja Dying Light: The Beast - Podsumowanie
Największym grzechem tej gry jest chyba niewielka ilość świeżych pomysłów i chwilami dostrzegalne ślady rozciągania konceptu, który docelowo miał być o wiele krótszą przygodą. Fabuła ma o dziwo kilka niezgorszych zwrotów akcji, ale to nadal nic szczególnego - motyw tytułowej Bestii jest dobry, ale mam wrażenie, że dało się go lepiej rozwinąć. O antagoniście zapominam niemal natychmiast po spotkaniu go, a los mieszkańców mnie nie obchodzi (w Harran przynajmniej byli NPC-e, których autentycznie lubiłem). Jednak to wszystko blednie przy wspaniałej zabawie związanej z bieganiem po Castor Woods, testowaniem różnych typów broni i chłonięciem gęstej atmosfery, momentami żywcem zaczerpniętej z części pierwszej. Techland obiecywał dobrą zabawę dla swoich wieloletnich fanów - i moim zdaniem twórcy dobrze zrozumieli swoje zadanie. Bez szaleństw, ale jednak.
Dying Light: The Beast nie jest grą, która przekona nieprzekonanych do IP. Odczytuję je jako po części swojego rodzaju przeprosiny dla wszystkich rozczarowanych drugą częścią. Daleko jej do ideału, ale mimo to czas spędziłem bardzo dobrze - i zapewne doświadczenie powtórzę.
Czy zatem Dying Light: The Beast to gra warta zakupu na premierę? Cóż, to bardzo zależy od nastawienia. Jeśli pragniecie powrotu do okresu pierwszej odsłony, ale z nowocześniejszymi mechanikami i bardziej współczesną oprawą, możecie się naprawdę świetnie bawić w przeciągu tych 20-40 godzin. Fundamenty rozgrywki nie dodają niczego nowego, jedynie dorzucając cegiełki do dawno już ukształtowanej struktury. Robi to jednak w taki sposób, że nie wyobrażam sobie, by przynajmniej lwia część fanów "jedynki" nie latała z entuzjazmem za zombie i pachołkami Barona (a obecne oceny na Steamie jedynie owe przypuszczenia potwierdzają). Zadajcie sobie w takim razie pytanie, na ile usychacie z tęsknoty za hitem z 2015 roku, nie robiąc sobie nadziei na nie wiadomo jakie arcydzieło - i na bazie tego podejmijcie decyzję, czy chcecie wyruszyć do Castor Woods, a jeżeli tak, to od razu, czy kiedy pojawi się pierwsza ciekawsza promocja. Jeśli chodzi o mnie, zarywałem kiedyś noce w Dying Light i dodatek The Following, a The Beast zaskoczyło mnie swojskością - nawet jeżeli coś czasem pozgrzytało.
Dying Light: The Beast
Cena: 229 zł
![]() |
|
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja Dying Light: The Beast - Kyle Crane jest wściekły i niebezpieczny jak nigdy dotąd
- 2 - Recenzja Dying Light: The Beast - Zemsta w czasach zarazy
- 3 - Recenzja Dying Light: The Beast - Parkourowy plac zabaw i strachy w ciemnościach
- 4 - Recenzja Dying Light: The Beast - Galeria screenów
- 5 - Recenzja Dying Light: The Beast - Podsumowanie
Powiązane publikacje

Keeper - gameplay świetnie wyglądającej gry autorów Psychonauts, a także dłuższa rozmowa. Pokierujemy latarnią morską
8
EA Sports FC 26 - pierwsi gracze ocenili nową piłkarską grę. Bardzo mieszany odbiór, sporo problemów
28
Titan Quest II - zbliża się drugi rozdział hack'n'slasha, a w nim sporo nowej zawartości. Powalczymy ze Skyllą
3
Borderlands 4 - twórcy biorą się za poprawki licznych problemów. Działanie na PC podstawowym priorytetem
74