Dying Light. Survival horror o zombie z polskim rodowodem
- SPIS TREŚCI -
Życie w Haranie smakuje lepiej
Jako wysłannik GRE lądujemy w strefie kwarantanny z zadaniem odszukania człowieka posiadającego fragment szczepionki, której niedokończona formuła może w łapskach szaleńca zostać groźną bronią chemiczną. Rzecz jasna nie będzie to proste... Miasto opanowały hordy zarażonych śmiertelnym wirusem, szlajające się ulicami w poszukiwaniu pożywienia, których aktywność dodatkowo wzrasta po zachodzie słońca. Jednak nawet w obliczu apokalipsy człowiek musi wystąpić przeciwko człowiekowi. Pomiędzy dominującymi grupami ocalałych w Haranie wytworzyły się zdecydowane podziały - jedni próbują pomagać bliźnim, drudzy realizują własne podejrzane interesy witając przyjezdnych ołowiem. Gdyby nie natychmiastowa pomoc biegaczy z pierwszej frakcji, bylibyśmy pewnie trupem zanim jakikolwiek zombiak zdołałby nas dziabnąć. Utrzymując swoją tożsamość w tajemnicy przenikamy do struktur organizacji, dzielnie wspierając altruistów, jednocześnie szukając namiarów na złodziejaszka...
Chociaż scenariusz Dying Light wydaje się idealnym pretekstem do mordowania hord oponentów, rozgrywka nie przypomina slasherów nastawionych na bezpośrednie konfrontacje z umarlakami, które napędzały Dead Rising czy Left 4 Dead. Najnowsza produkcja Techlandu łączy natomiast elementy Mirror's Edge i Dead Island, wykraczając poza schematy silnie zakorzenione w gatunku. Oczywiście walki nie unikniemy, ale przynajmniej można skutecznie omijać zagrożenie wykorzystując uwarunkowania terenu - podstawą okazują się sprawne kończyny i znajomość okolicy. Odrobina sprytu również nie zaszkodzi. Ciekawe podejście muszę przyznać, wprowadzające sporo świeżości do survival horrorów, zmieniające zarazem filozofię rozgrywki na zdecydowanie bardziej... realistyczną? Szczerze powiedziawszy, gdybym trafił do metropolii opanowanej przez sztywniaków raczej nie próbowałbym wszystkich zaszlachtować, więc pomysł programistów kupiłem bez kręcenia nosem.
Zaczynając przygodę w Dead Island wybieraliśmy jednego spośród czterech bohaterów, który zdobywając kolejne poziomy zaawansowania szlifował swoje umiejętności oraz specjalizację nieodstępną dla pozostałych. Teraz protagonista został odgórnie narzucony, ale możliwości samodoskonalenia zdecydowanie przybyło, bowiem wprowadzono trzy autonomiczne drzewka biegłości - siły, zwinności i przetrwania. Każde osobno gromadzi punkty doświadczenia przyznawane za wykonywanie określonych czynności, zatem finalny wygląd protegowanego będzie uzależniony od naszych poczynań. Naliczyłem kilkadziesiąt najróżniejszym umiejętności zwiększających pojemność ekwipunku, odporność fizyczną, szybkość ruchów oraz podnoszących efektywność tworzenia przedmiotów. Pojawiają się również zupełnie nowe manewry m.in.: wślizg z rozbiegu, przeskok nad truposzem i wybijanie zębów łokciami. Co najważniejsze, nowe zdolności są naprawdę przydatne.
Otwieranie zombiakom czerepów tępymi narzędziami, płynne pokonywanie przeszkód terenowych oraz skuteczne gubienie pościgów, to zupełnie oddzielne chociaż wzajemnie uzupełniające się fundamenty zabawy, ściśle połączone z rozwojem protegowanego. Przykładowo - jeśli szczytem naszej ambicji będzie zabijanie wszystkiego co popadnie, szybciej zdobędziemy skille podnoszące atuty siłowo-odpornościowe i analogicznie, konsekwentna wspinaczka zaowocuje odblokowaniem kolejnych zdolności zręcznościowych. Oczywiście najlepiej zachować równowagę - podczas zwiedzania miasta samodzielnie wybieramy strategię działania. Dopiero przebieg kampanii narzuca określoną formę wykonania misji, trzeba wówczas stanąć do walki lub ratować się ucieczką, co uwidacznia nasze słabsze i mocniejsze strony. Jeśli którąś haniebnie zaniedbaliśmy, poziom trudności odczuwalnie wzrasta... Podejście Techlandu do kwestii mechaniki, progresu postaci oraz immersji z graczem, rzeczywiście wypada nietuzinkowo w porównaniu do reszty rąbanek z zombiakami.
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150