Dreame Bot Z10 Pro – test odkurzacza ze stacją opróżniającą. Zapomnij o wymianie worka nawet przez ponad 60 dni
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Dreame Bot Z10 Pro – test odkurzacza ze stacją opróżniającą
- 2 - Dreame Bot Z10 Pro - budowa, wygląd, wyposażenie
- 3 - Dreame Bot Z10 Pro - funkcje, tryby, możliwości
- 4 - Dreame Bot Z10 Pro - jakość i kultura pracy
- 5 - Dreame Bot Z10 Pro - wydajność, akumulator i aplikacja
- 6 - Dreame Bot Z10 Pro - podsumowanie
Dreame Bot Z10 Pro - budowa, wygląd, wyposażenie
Odkurzacz trafia do nas w sporym (39 x 51 x 44 cm) kartonie utrzymanym w czerni. Uraczono go plastikową rączką celem łatwiejszego transportu. Na kolejnych ściankach opakowania dostrzeżemy nie tylko nazwę oraz render urządzenia, ale także najważniejsze cechy jak automatyczne opróżnianie, czujniki antykolizyjne High Precision 3D, moc ssania na poziomie 4000 Pa oraz praca w trybie odkurzania i mopowania. Wewnątrz kartonu odnajdziemy gruby przewód do stacji zasysającej o długości 160 cm; jedną, podłączoną już do zbiornika na wodę szmatkę z mikrofibry do mopowania; jeden worek do stacji o pojemności 4 litrów (drugi jest zamontowany fabrycznie w stacji) oraz pojedynczą szczotkę-zmiotkę, którą należy zainstalować na spodzie odkurzacza. Pozostałe elementy, które zostały już wstępnie zamocowane w odkurzaczu to wstępny pojemnik na nieczystości z filtrem, szczoteczka do usuwania kurzu i zabrudzeń ze sprzętu oraz obracająca się, główna szczotka wykonana zarówno z włosia jak i z gumy, dzięki czemu powinna dobrze zbierać różne rodzaje śmieci, w tym zwierzęce kłaczki.
Jak już wiemy, Dreame Bot Z10 Pro składa się z autonomicznego robota oraz stacji odsysającej kurz. Wspomniana stacja jest dość wysoka, bo mierzy 48 x 39 x 28 cm, ale mimo to bardzo stabilna (waga prawie 6 kg). Dzięki wspomnianym wymiarom, wewnątrz jest jednak sporo miejsca na worek na śmieci, toteż z jego wymianą możemy się wstrzymać – jak szacuje producent – nawet do ponad dwóch miesięcy. Stację uraczono delikatnym logiem marki oraz pojedynczą diodą migającą na biało w trakcie gdy robot się ładuje. Worek wymieniamy oczywiście poprzez podniesienie wierzchniej klapy, pod którą znajdziemy dodatkowe instrukcje graficzne w razie problemów. Na odwrocie stacji jest miejsce na wetknięcie przewodu zasilania oraz system, wokół którego możemy ów kabel zawinąć, aby skrócić jego długość. Jeszcze jedną cechą stacji, którą warto odnotować jest dość długa spodnia taca, po której odkurzacz podjeżdża do ładowania. Wiele innych, podobnych konstrukcji posiada znacznie krótszą tackę, jednak w mojej opinii dłuższa jest praktyczniejsza. Dlaczego? Otóż nawet jeśli zapomni nam się zdjąć tacki mopującej i spod odkurzacza zacznie sączyć się woda, to zatrzyma się ona właśnie na stacji zasysającej, nie niszcząc nam np. paneli. Oczywiście jeśli taki scenariusz (skleroza) będzie miał miejsce, odkurzacz głosowo poinformuje nas, aby usunąć z odkurzacza szmatkę mopującą.
Sam odkurzacz wyglądem nie odstaje od rozwiązań konkurencji. Mamy więc walcowatą, spłaszczoną konstrukcję, która póki co najlepiej spisuje się w roli automatycznego odkurzacza. Średnica sprzętu to 35 cm, zaś wysokość od podłogi (wliczając kółka, ale odliczając wypustkę z czujnikami) to już niecałe 7 cm, a więc naprawdę niewiele. Dzięki swojej niedużej wysokości, odkurzacz wjeżdża w trudnodostępne miejsca np. pod łóżko, szafki czy grzejnik. W kwestii koloru i designu otrzymujemy czerń przełamaną grafitem, a także mat, przełamany połyskiem. Trzeba przyznać, że ostatecznie całość wygląda schludnie i nowocześnie. Patrząc od góry, namierzymy m.in. nadstawkę skrywającą obracające się czujniki i laser LDS. Jest ona lekko ruchoma w linii dół-góra, na wypadek gdyby doszło do jakiegoś niechcianego zderzenia np. ze spodem kaloryfera. Jest też pokrywa, pod którą znajdziemy m.in. przycisk reset i diodę łączności WiFi. Odkurzacz od góry to także panel z trzema przyciskami. Pierwszy służy uruchomieniu czyszczenia punktowego (odkurzacz oczyszcza teren 1,5 x 1,5 m po czym wraca do stacji), drugi to przycisk on/off i szybki start, trzeci to z kolei dyspozycja dokowania.
Zaglądając na spód urządzenia odnajdziemy miejsce montażowe na pojedynczą szczotkę boczną, sześć czujników upadku, dwa styki ładowania, wielokierunkowe koło podporowe, dwa spore koła napędowe oraz system zatrzaskowy skrywający szczotkę główną. Jak zaznacza producent, dzięki zestawowi zębów grzebieniowych w jej module, włosy złapane przez Z10 Pro są w większości rozplątywane już w trakcie czyszczenia i faktycznie – w praktyce po sprzątaniu odnajdujemy mniejszą ilość nawiniętych na szczotkę włosów, niż można by się tego spodziewać. System wyjmowania szczotki do sporadycznego przemycia jest równie łatwy jak wszelkie inne machinacje, jak np. montowanie zbiornika z wodą pod spodem urządzenia. Zero filozofii czy jakichkolwiek problemów z przypadkowym odczepianiem się. A co znajdziemy na bokach odkurzacza? Za gustownie perforowaną obudową umieszczono wylot powietrza i głośnik, zaś na ruchomym zderzaku znajdziemy czujnik krawędziowy oraz składający się z trzech kolejnych czujników system unikania przeszkód High Precision 3D.
Premiera Dreame Bot Z10 Pro → zniżki oraz bonusy w dniach 10-14 sierpnia
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Dreame Bot Z10 Pro – test odkurzacza ze stacją opróżniającą
- 2 - Dreame Bot Z10 Pro - budowa, wygląd, wyposażenie
- 3 - Dreame Bot Z10 Pro - funkcje, tryby, możliwości
- 4 - Dreame Bot Z10 Pro - jakość i kultura pracy
- 5 - Dreame Bot Z10 Pro - wydajność, akumulator i aplikacja
- 6 - Dreame Bot Z10 Pro - podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja Jimmy H9 Pro. Odkurzacz pionowy za 1200 zł z akcesoriami i stojakiem. Czy jest wart swojej ceny? Sprawdzam
70
Recenzja Narwal Freo Z Ultra. Robot sprzątający z dobrym mopowaniem i przydatnymi funkcjami. Tylko, że drogi
2
Recenzja Jigoo C500. Bezprzewodowy odkurzacz pionowy za trochę ponad 500 zł, znacznie lepszy niż sądziłem
90
Test Roborock Flexi Lite. Odkurza i aktywnie przeciera podłogę na mokro, a przy tym jest cichy i łatwy w obsłudze
36