Dragon Age: Inkwizycja. Epicka przygoda z pewnymi problemami
- SPIS TREŚCI -
- 0 - cRPG dla koneserów czy jednak nie?
- 1 - Bohater z odzysku i rozwój Inkwizycji
- 2 - Walka z drużyną i... bez drużyny
- 3 - Jakie zadania czekają za miedzą?
- 4 - Piękna kraina i piękne babole
- 5 - Platforma testowa - Gry
- 6 - Dragon Age: Inkwizycja - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, oprawa graficzna i wymagania sprzętowe
Walka z drużyną i... bez drużyny
Walka jest nieodłącznym elementem ratowania Thedas przed zakusami demonów, jakich nie przepędzimy wyłącznie karcącym słowem, dlatego potrzebne będzie wykorzystanie środków przymusu bezpośredniego i odpowiedniej taktyki. Ponieważ otrzymujemy całkowitą kontrolę nad postaciami, czyli wzorem action-RPG możemy poruszać się swobodnie z wykorzystaniem skakania, najprostszą metodą pacyfikacji będzie własnoręczne zatopienie miecza w cielskach oponentów. Dragon Age: Inkwizycja brakuje jednak finezji typowej dla bardziej zręcznościowych Wiedźminów, Risenów czy Gothiców - żadnych uników, przewrotów, kontrataków czy dynamicznego blokowania tarczą nie uświadczymy. Wymiana uprzejmości polega na klikaniu w sylwetki adwersarzy i aktywowaniu zdolności specjalnych, co przypomina mechanikę stosowaną w większości MMORPG. Trudno to nazwać systemem szalenie emocjonującym, ale niektóre biegłości wymagają dobrego wyczucia czasu, odpalenia w określonych warunkach lub właściwej pozycji. Wprowadzono też mnóstwo niuansów wartych uwzględnienia np.: oskrzydlenie czy uderzenie przeciwnika od tyłu zwiększa zadawane obrażenia, mogąc nieoczekiwanie przechylić szalę zwycięstwa na pozornie słabszą lecz sprytniejszą stronę.
Towarzyszami niedoli domyślnie zarządza sztuczna inteligencja, której parametry regulujemy we właściwych zakładkach, indywidualnie określając zachowania naszych podopiecznych. Zakres opcji wypada raczej skromnie i dotyczy m.in.: limitu mikstur leczących, dopuszczalnego progu wytrzymałości niezbędnej do używania zdolności specjalnych czy skupienia na konkretnych celach. Mało! Zdecydowanie przydałoby się więcej kluczowych parametrów do zdefiniowania np.: wyznaczenie dystansu z jakiego atakują łucznicy i magowie, którzy potrafią bezsensownie wskoczyć w centrum rozpierduchy. Oczywiście komputerowego asystenta można dezaktywować, przechodząc wyłącznie na polecenia manualne, co zapewne ucieszy graczy mających ambicję dowódcy totalnego. Generalnie algorytmy sztucznej inteligencji działają nieźle na otwartych przestrzeniach, ale bardziej zróżnicowany teren nastręcza gagatkom już pewnych trudności - potrafią się zablokować i bezradnie przebierać nogami w miejscu :) Niekiedy też zostawali gdzieś daleeeeko za plecami mojego siepacza... nagle teleportując się magicznym sposobem obok przewodniczącego ekspedycji.
Zapanowanie nad czteroosobową drużyną bywa problematyczne, bowiem wszystkimi jednocześnie nie pokierujemy - tutaj przydaje się aktywna pauza z widokiem taktycznym. Kiedy zobaczymy przeciwników zatrzymujemy czas, dowolnie zmieniamy perspektywę z trzecioosobowej na izometryczną i rozdzielamy obowiązki. Zdejmujemy blokadę, sojusznicy grzecznie wykonują rozkazy według harmonogramu, kontrolujemy więc sytuację niczego nie pozostawiając przypadkowi. Brzmi sensownie? No pewnie, tylko zawodzi funkcjonalność tego rozwiązania. Oddalenie kamery jest stanowczo niewystarczające, zaś operowanie widokiem żenująco nieprecyzyjne - konieczność używania klawiszy kierunkowych do przesuwania ekranu było wybitnie kiepskim pomysłem. Wszystko działa topornie, frustrując zamiast sprzyjać szybkiemu planowaniu. Przejście do trybu strategicznego rolką myszki, służącą również ustawianiu odległości kamery względem bohatera, to kolejne niefortunne posunięcie skutkujące niechcianymi wypadkami. Wprawdzie nie musimy korzystać z takich narzędzi, zostawiając decyzje odnośnie poczynań towarzyszy sztucznej inteligencji, ale stracimy wtedy pierwiastek odróżniający Inkwizycję od zwykłych action-RPG.
Antagonistów spotkamy najróżniejszych i długo mógłbym wymieniać rodzaje bandytów, szkieletów, robactwa, nieumarłych, demonów, templariuszy, apostatów czy dzikiej zwierzyny do zaszlachtowania, ale najwięcej emocji wzbudzają... smoki. Takowych nie zabrakło! Ubicie gigantycznej jaszczurki wymaga kilkunastu minut energicznego naparzania, wykorzystania kompletu zdolności i szybkiego reagowania na niestandardowe zachowania. Poczwara atakuje z powietrza, więc czasami trzeba poszukać kryjówki przed ognistymi pociskami, zmienia także pozycje na planszy, utrudniając nam ruszenie do frontalnego natarcia gdy łaskawie wyląduje. Uff... bywa gorąco dlatego warto to zobaczyć, bo chyba jeszcze żadne cPRG tematu pojedynków z legendarnymi gadami nie potraktowało równie widowiskowo. Ogólnie konfrontacje są bardzo satysfakcjonujące, chociaż całość odrobinę uproszczono w stosunku do pierwszej odsłony, między innymi poprzez brak negatywnych konsekwencji dla poległych członków zespołu (Dragon Age: Początek wymagało stosowania opatrunków).
- SPIS TREŚCI -
- 0 - cRPG dla koneserów czy jednak nie?
- 1 - Bohater z odzysku i rozwój Inkwizycji
- 2 - Walka z drużyną i... bez drużyny
- 3 - Jakie zadania czekają za miedzą?
- 4 - Piękna kraina i piękne babole
- 5 - Platforma testowa - Gry
- 6 - Dragon Age: Inkwizycja - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, oprawa graficzna i wymagania sprzętowe