Czy nowy iPhone będzie innowacyjny? Spore wyzwanie przed Apple

Smartfony Apple od zawsze były na całkiem innym poziomie. Ten wyjątkowy dla całej branży producent nie raz udowadniał, że potrafi robić dobre i innowacyjne produkty. Można tu oczywiście wymienić cały dorobek firmy w postaci Macintoshów, iPodów czy iPada, jednak nie ulega chyba wątpliwości, że najpopularniejszym dziełem giganta jest iPhone. Urządzenie, które co roku na nowo definiuje pojęcie smartfona. Urządzenie, które właściwie za każdym razem wprawia w zachwyt fanów marki. Choć sam nigdy nie należałem i chyba już nie będę należał do grona wielbicieli Apple, to jednak doceniam ich ideę. Bardzo ciekawi mnie, jak firma Tima Cooka poradzi sobie w tym roku, bo jej położenie będzie nieco odmienne. Teraz trzeba będzie gonić konkurencję, a nie jej uciekać.

Różne doniesienia wskazują na to, że Apple chce w tym roku gonić konkurencję. A przecież dotychczas było zupełnie odwrotnie...

Ostatni naprawdę przełomowy, innowacyjny smartfon na miarę prawdziwego Apple pojawił się w sumie nie tak dawno temu, bo w trzecim kwartale 2017 roku. Mowa oczywiście o modelu iPhone X, który istotnie wywarł spory wpływ na to, jak wygląda teraz większość mobilnych telefonów, a przy okazji stał się nowym wzorem smartfona idealnego (choć oczywiście jakieś tam wady ma). W ubiegłym roku niestety zabrakło podobnego efektu wow, co w sumie było naturalną koleją rzeczy i do przewidzenia - zamiast kolejnej rewolucji lepiej było usprawnić to, co od niedawno stało się standardem. Niestety, premierę nowych iPhone'ów mimo wszystko raczej nie można zaliczyć do najbardziej udanych. Zaprezentowano iPhone'a "bieda edyszyn" XR kosztującego niespełna 4000 zł, model XS będący odświeżonym modelem X oraz XS Max.

Sprzedaż iPhone'ów poniżej oczekiwań. Potwierdza to samo Apple

Choć same urządzenia są w gruncie rzeczy bardzo dobre, to moim zdaniem Apple przy ich premierze poczuło się zbyt pewnie (cóż, co prawda w zeszłym roku jako pierwsi na świecie osiągnęli wartość biliona dolarów). Najważniejszy zarzut dotyczył przede wszystkim kosmicznych cen nowych iPhone'ów. "Budżetowy" model XR w dniu premiery kosztował tyle, że lepiej było już szukać zeszłorocznego "iksa" lub zdecydować się na kompletnego flagowca z Androidem. Co najgorsze, XR-owi jednak wiele do ideału brakuje. Producent zaszalał także w przypadku XS-ów, co także było przesadą - przecież na zdrowy rozsądek te urządzenia nie zaoferowały klientom nic takiego, że należało za nie żądać równowartości przyzwoitego używanego auta. Pominę już tutaj kwestię dodawania wolnych ładowarek do zestawu. A warto dodać, że żyjemy w czasach, w których w pełni funkcjonalnego smartfona można dostać już za mniej niż 1000 zł.

Oczywiście znalazły się osoby, które broniły postawy Apple, to można chyba z czystym sumieniem powiedzieć, że wszystko co wydarzyło się po zaprezentowaniu zeszłorocznych iPhone'ów raczej nie idzie po myśli producenta. Sprzedaż niższa niż przewidywano jest jednym z najważniejszych dowodów. Model XS wraz większym bratem do hitów sprzedaży zdecydowanie nie należą, co tylko pokazują napływają zewsząd statystyki. Honor niejako ratuje tańszy i popularniejszy XR, ale to chyba też nie jest to, na co liczyli włodarze firmy. Czy to wszystko oznacza, że klienci w końcu poszli po rozum do głowy i uznali, że nie będą przepłacać za coś, co można mieć taniej? Być może, w końcu konkurencja też poczyniła znaczny krok do przodu.

Apple ogranicza zamówienia na iPhone XR o 30 procent

No właśnie, jeśli dobrze się przyjrzeć i przeanalizować sytuację pod wieloma względami można dojść do wniosku, że smartfony konkurencyjnych firm pod wieloma względami wcale nie są już gorsze od iPhone'ów. Ok - półtora roku temu jubileuszowy X był czymś wyjątkowym. Ale popatrzmy na to, co dzieje się teraz na rynku. Zacznijmy od aparatów fotograficznych. XS i XS Max oczywiście należą tutaj do czołówki, ale czy są najlepsze? Kwestia sporna. Weźmy zdjęcia wykonane za pomocą takiego Samsunga Galaxy Note 9 czy S9+, Huawei Mate 20 Pro lub Google Pixela 3 (XL) a okaże się, że nie ma potrzeby dopłacać do iPhone'ów, bo mogą na tym poletku wypadać nawet gorzej. A na horyzoncie jest Nokia 9 z pięcioma obiektywami, która jeszcze może zmieść wszystko z powierzchni Ziemi.

Apple wprowadzi USB-C do iPhone'ów dopiero w 2019 roku

Kolejna ważna kwestia to innowacyjne rozwiązania. Zwróćcie uwagę, że Samsung, Huawei, Xiaomi, Vivo czy inni producenci zaczęli wdrażać do smartfonów własne rozwiązania, tak jakby zwrócili uwagę, że nie ma już co kopiować od Apple. Wycięcia w ekranie zaczęły być zastępowane przez otwory czy inne "łezki", niektórzy nawet zaczęli chować przednie kamerki w wysuwanych modułach. Podwójny aparat fotograficzny jest już nudnym standardem i nietrudno już spotkać flagowce z trzema oczkami (choć na rynku są i będą modele z większą liczbą obiektywów). Za kilka miesięcy pewnie spotkamy się z wysypem składanych smartfonów ze zginanym ekranem. Poruszmy też sprawę czytnika linii papilarnych. Apple całkowicie się go pozbyło (co przez wielu zostało źle przyjęte), podczas gdy inni zaczęli wbudowywać go w ekran, przy okazji i tak oferując równolegle własne rozwiązania odblokowywania twarzą. Choć pewnie nie tak precyzyjne, to jednak zawsze to jakiś wybór. No i jeszcze ten nieszczęsny mini-jack, który dziwnym trafem chyba właśnie przeżywa drugą młodość i zapewne trafi nie tylko do Google Pixeli 3 Lite, ale też do nowych Xperii XZ4, Samsungów Galaxy S10, urządzeń LG i wielu innych topowych smartfonów...

Amazon najcenniejszą firmą na świecie. Apple na czwartym miejscu

Apple planuje wypuścić we wrześniu trzy nowe modele iPhone

Nie w tym jednak rzecz - Apple w końcu ma swoje atuty gdzie indziej i pewnie duża część fanów tej marki kupi jej smartfona bez względu na to, co zaoferują inne firmy. Problemem są dobiegające plotki i przecieki na temat iPhone'ów mających ukazać się w tym roku kalendarzowym. Osobiście dziwnie czyta mi się doniesienia o kolejnych trzech urządzeniach, dalszej obecności notcha, pojawieniu się potrójnego aparatu, wprowadzeniu złącza USB-C, powrotu do czytnika linii papilarnych czy pozostaniu przy ekranach LCD aż do przyszłego roku. Niektóre rewelacje wydają się być całkiem obiecujące, ale to trochę tak, jakby Apple chciało gonić konkurencję, prawda? A przecież dotychczas było zupełnie odwrotnie. To jest chyba najbardziej uderzające i poniekąd potwierdzające, że to nie jest to Apple co za Steve'a Jobsa.

Jedno jest pewne - Apple musi się naprawdę postarać by pozostać na szczycie. Czy 2019 będzie rokiem przełomowym?

Jestem bardzo ciekawy, co zaprezentuje firma Tima Cooka. Nie ma wątpliwości, że producenta czeka czas trudnych decyzji, a co najgorsze, każdy pomysł obarczony jest sporym ryzykiem. Apple może dalej upierać się przy swoich przekonaniach co do urządzeń i ich wysokich cen, w rezultacie może czekać nas tylko mała ewolucja uwzględniająca część wypisanych powyżej zmian. Jest też jednak taka możliwość, że zostaniemy czymś całkowicie zaskoczeni, prezentacja nowych smartfonów odbędzie się w burzy braw, a w internecie hulać będą tytuły w stylu "Apple znów to zrobiło!" czy "Tak wyglądają najbardziej innowacyjne smartfony świata!". Wszyscy doskonale wiemy, że firmę z nadgryzionym jabłuszkiem stać na takie niespodzianki. Obawiam się jednak, że jeśli spełnią się dotychczasowe doniesienia na temat nowych iPhone'ów, zdecydowanie częściej będziemy czytać o ich niezadowalającej sprzedaży i spadku wartości firmy. Jedno jest pewne - Apple musi się naprawdę postarać by pozostać na szczycie.