Creative Outlier Free+ - test słuchawek z przewodnictwem kostnym. Stała świadomość dźwięków dochodzących z otoczenia

Marka Creative znana jest przede wszystkim z produkcji sprzętów multimedialnych, a więc głośników, czy słuchawek. Na początku marca tego roku firma wprowadziła do oferty dwa modele słuchawek (Outlier Free i Outlier Free Pro), których funkcjonowanie opiera się na technologi przewodnictwa kostnego. Chwilę później na rynek trafiły ulepszone modele ze znaczkiem "+", które mogą nam zaoferować dodatkowe wersje kolorystyczne oraz możliwość regulacji zauszników. Tak się składa, że dziś na nasz redakcyjny warsztat trafił jeden z tych nowszych modeli, a więc Creative Outlier Free+. Sprawdźmy, czego można od niego oczekiwać.

Autor: Ewelina Stój

Technologia przewodnictwa kostnego opiera się na transmisji dźwięku za pomocą specjalnie zaprojektowanych przetworników, które generują wibracje na kościach policzkowych i w ten sposób przekazują fale dźwiękowe do ucha wewnętrznego. Plusy takiego rozwiązania są tak naprawdę oczywiste, a zalicza się do nich choćby dużo lepsze kontrola naszego otoczenia - możemy bowiem słuchać utworu i rozmawiać z kimś lub jednocześnie słyszeć wszystkie dochodzące do nas dźwięki. Oba z omawianych modeli słuchawek oferują tę samą jakość odtwarzanego dźwięku i w tym zakresie (obsługa Bluetooth 5.3 oraz kodeków AAC i SBC), nie znajdziemy więc zbyt wielu różnic. Zaczynają się one od stopnia ochrony IP. W tańszym (testowanym) wariancie możemy liczyć wszak na klasę IPX5, natomiast w wersji Free Pro+ będzie to IPX8 (można więc z nimi nurkować i bez obawy uprawiać inne sporty wodne).

Słuchawki kostne Creative Outlier Free+ i Outlier Free Pro+ zachowują wszystkie cechy swoich poprzedników bez plusika, dodają jednak także możliwość regulacji pałąków. Dziś przetestujemy jak dokładnie działa i co oferuje konstrukcja Creative Outlier Free+.

Creative Stage 360 - test soundbara z Dolby Atmos. Niedrogie rozwiązanie audio 2.1, w sam raz na nadchodzący mundial

Droższa edycja (Pro+) ma również wbudowaną pamięć o pojemności 8 GB, więc mamy możliwość skopiować własne utwory i odtwarzać je bezpośrednio ze słuchawek. Najważniejszą cechą modeli z plusikiem jest regulacja pałąków, w których umiejscowione są przetworniki. Pozwalają one również na sterowanie dźwiękiem czy też odbieranie połączeń telefonicznych. Konstrukcyjnie mamy natomiast do czynienia ze stopem tytanu oraz silikonem. Akumulator w słuchawkach ma zapewnić maksymalnie 10 h odtwarzania muzyki, z kolei do 100% naładujemy go w około 2 h. W kwestii połączenia Bluetooth słuchawki możemy połączyć z dwoma sprzętami na raz, a to dzięki funkcji Multipoint. A teraz zerknijmy jeszcze na tabelę z wyczerpującą specyfikacją obu wspomnianych modeli, po czym przejdziemy do kolejnych etapów recenzji.

Dlaczego ktoś miałby jeszcze zainteresować się konstrukcją taką jak Creative Outlier Free+? Ponieważ korzystanie z słuchawek kostnych jest bezpieczniejsze dla słuchu, niż klasyczne słuchawki douszne. W przypadku korzystania z tych drugich wiele osób jest dodatkowo narażonych na obtarcia czy stany zapalne wynikające nie tylko z mniejszej higieniczności takiego rozwiązania, ale także z osobniczych uwarunkowań takich jak po prostu skłonność do zapaleń przewodu słuchowego. Ze względu na to, że słuchawki nie blokują dźwięków z zewnątrz, mogą być też alternatywą dla rozwiązania HearThrough / PassThrough (inna nazwa w zależności od producenta słuchawek). Tyle tylko, że zamiast zbierać dźwięki poprzez mikrofony i puszczać je poprzez przetworniki, słuchawki kostne dają nam dostęp do dźwięków z zewnątrz bez żadnych  rozwiązań programowych. Już teraz trzeba mieć jednak świadomość, że taka, a nie inna budowa sprzętu sprawia, że nie będziemy się tu delektować brzmieniem kolejnych ulubionych utworów. O dźwięku napiszę jednak więcej w swoim czasie. A teraz co nieco o designie.

Słuchawki przybywają do nas w niewielkim opakowaniu utrzymanym w klasycznych dla producenta barwach. Wewnątrz odnajdziemy oczywiście kluczowy element dzisiejszej recenzji (słuchawki), dokumentację, niedługi przewód ładujący zakończony z jednej strony złączem USB-A, a z drugiej dwoma magnetycznymi pinami oraz gumowe zatyczki do uszu w wygodnym pudełeczku. Dzięki tym ostatnim jesteśmy w stanie ograniczyć dopływ dźwięków z zewnątrz, a tym samym wzmocnić odbiór dźwięków płynących ze słuchawek. Na pudełku producent postanowił pochwalić się takimi cechami urządzenia jak możliwość regulacji pałąków. Materiały reklamowe wspominają także o 10 godzinach pracy na pojedynczym ładowaniu, o łączności Bluetooth w wersji 5.3, o łączności Multipoint (praca z dwoma źródłami na raz) oraz o odporności na pot, a właściwie o klasie odporności IPX5. 

Bezprzewodowe słuchawki z przewodnictwem kostnym, jak przystało na konstrukcję z pałąkiem, posiadają... pałąk łączący lewą i prawą słuchawkę. Jest on bardzo elastyczny, aczkolwiek nie poddaje się wyginaniom na dłużej i zawsze wraca do swojej oryginalnej pozycji. Wewnątrz ewidentnie czuć metalowy stelaż, który obleczono gumą. W zależności od tego na jaką wersję kolorystyczną urządzenia się zdecydujemy, pałąk będzie czarny bądź limonkowy. Warto więc w tym miejscu podkreślić, iż ten pierwszy będzie brudził się zdecydowanie szybciej. Niekoniecznie chodzi o łapanie kurzu, bardziej o zanieczyszczenia wynikające z potu czy tłuszczu. Im bliżej zakończeń konstrukcji, tym ciekawiej. Otóż zarówno na lewej jak i prawej części urządzenia, symetrycznie umieszczono plastikowe elementy skrywające m.in. baterię. Jednak to wyłącznie prawa strona jest - nazwijmy to - funkcjonalna, ponieważ umieszczono na niej panel sterowania oraz magnetyczny port ładowania. 

Wspomniany panel sterowania składa się z trzech przycisków, które służą zarządzaniu głośnością (ciszej, głośniej) oraz pauzowaniem / wznawianiem odtwarzania. Przycisk środkowy, tzw. wielofunkcyjny służy też wywoływaniu asystenta głosowego. Trzeba tylko wcisnąc go trzykrotnie. Jeśli zaś wciśniemy go dwukrotnie, smartfon zrealizuje ostatnio wybierane połączenie telefoniczne. Przycisk ów służy też odbieraniu oraz zakańczaniu trwającego już połączenia. Niestety zabrakło mi tutaj jeszcze możliwości przesuwania / cofania utworów, a wystarczyłoby, aby umieścić te funkcje pod podwójnym kliknięciem na przyciski zarządzające głośnością. Co jeszcze można napisać w kwestii wyglądu słuchawek? No przede wszystkim należy wspomnieć o tym, w jaki sposób dopasowują się one do uszu / twarzy użytkownika. Reklamowana regulacja pałąków polega mianowicie na tym, że nieco powyżej głośniczków mamy jakby zawiasik, który reguluje się płynnie na dystansie ok 1,2 cm, dzięki czemu głośniczki można zawinąć dalej od ucha lub bliżej ucha, a więc tak, jak nam najwygodniej. 

A jak generalnie wygląda wygoda użytkowania owego modelu? Pierwsze chwile korzystania nie są łatwe, ponieważ trzeba trochę czasu, aby dopasować sprzęt do głowy, ale także i ułożyć go w taki sposób, by otrzymać jak najlepszy dźwięk. Jednak już po kilku założeniach wszystko staje się intuicyjne. Głośniczki, przynajmniej w moim przypadku, solidnie docisnęły się do twarzy, tylny pałąk nie przeszkadzał, a fakt, że końcówki są regulowane (zawijane wokół uszu) sprawił, ze konstrukcja bardzo stabilnie utrzymywała się na głowie także podczas biegania. Generalnie, po założeniu słuchawek kilku różnym osobom zaobserwowałam, że są w stanie dopasować się do głów i uszu wszelkich rozmiarów, nie ważne też, czy nosimy długie czy krótkie włosy, szerokość i giętkość pałąka sprawia, że dostosuje się on do każdej osoby. Niestety pewien problem może nastąpić w momencie gdy nosimy grubsze oprawy okalarowe (zauszniki). Dotyczy to także okularów przeciwsłonecznych. Te dwa gadżety raczej się ze sobą nie dogadają. Podobnie będzie z nakryciem głowy pokroju czapek z daszkiem. 

Jak zagaiłam już kilka akapitów temu, słuchawki z przewodnictwem kostnym nie zapewnią nam takich wrażeń akustycznych, jak modele klasyczne (douszne, wokółuszne). W tym miejscu trzeba więc liczyć się z pewnymi ustępstwami. Otrzymujemy niezakłócony dostęp do dźwięków z zewnątrz, wygodę na wiele, wiele godzin i poręczność, ale musimy pogodzić się z gorszą jakością dźwięku. No dobrze, na ile gorszą? Podobnie jak klasyczne słuchawki, tak i słuchawki kostne są sobie brzmieniowo nierówne. Model Creative Outlier Free+ brzmi jak wygięta w drugą stronę "V-ka". Oznacza to tyle, że na przód wysunięta jest głównie średnica, a więc m.in. wokale. Jako że w konstrukcjach takich jak ta trudno jest sprawić, aby użytkownik otrzymał solidną dawkę basu, to musimy zadowolić się przynajmniej tym, że Outlier Free+ brzmią generalnie w ocieplony sposób. Nie brakuje tu jednak także i sopranów. Ostatecznie nie są to może najlepiej brzmiące słuchawki kostne, jakie na sobie miałam, ale na pewno nie jest też tak, że nie da się ich słuchać. Co ważniejsze - bardzo dobrze reagują one na zabawy equalizerem, stąd zawsze można jeszcze w satysfakcjonujący sposób podciągnąć chociażby bas, albo obniżyć średnicę. 

W kwestii audio można jeszcze wspomnieć o tzw. wyciekaniu dźwięków, a więc na ile słuchana przez nas muzyka jest słyszalna także dla naszego otoczenia. Po dokładnym przyklejeniu głośniczków do kości policzkowych i odpaleniu muzyki mniej więcej na 70% głośności maksymalnej, osoba siedząca od nas o około 1 metr niestety słyszy nasz repertuar dość wyraźnie. Tak więc dłuższe korzystanie z rzeczonych słuchawek np. w kominikacji miejskiej może nie być najlepszym pomysłem. Podobnie nie najlepiej wypada mikrofon. W zasadzie z kim bym nie prowadziła rozmowy telefonicznej, to każda osoba miała częste problemy ze zrozumieniem tego co mówię i prosiła o powtórzenie. Mam więc pewność, że osoby, które poszukują słuchawek tego typu także do swobodnych, niczym niezakłóconych rozmów, powinny sobie ten model odpuścić. Sądzę nawet, że można by było odpuścic sobie montowanie mikrofonu w Creative Outlier Free+, co ostatecznie obniżyłoby cenę konstrukcji. Może niewiele, ale zawsze.

I została nam jeszcze kwestia baterii, a więc tego, jak długo słuchawki są nam w stanie zapewnić nieprzerwane brzmienie. Producent sugeruje, że czas ten ma oscylować wokół 10 godzin i rzeczywiście trzeba przyznać, że przy ok 60% głośności maksymalnej czas ten dobija do blisko 10 h. To zdecydowanie rozsądny czas, ale jeśli w trakcie korzystania bateria nagle się nam wyczerpie, to warto wiedzieć, że zaledwie 10 minut pod ładowarką jest w stanie zagwarantować kolejne 2 godziny pacy. Jeśli zaś chodzi o czas ładowania od 0% do pełna, to mamy tu klasyczne 120 minut. Wspomniana już wcześniej łądowarka jest magnetyczna i nie ma obaw, że w trakcie "karmienia" baterii przewód się odłączy. Nie sposób jest też się pomylić z poprawnym podłączeniem kabelka. Na koniec dodam tylko, że jeśli komuś wspomniane 10 godzin jawi się jednak jako zbyt krótki czas działania, to może warto zainteresować się modelem Pro+, który dobija swoją wytrzymałością akumulatora do ok. 15 godzin.

Seria Outlier Free to pierwszy krok producenta w kierunku słuchawek z przewodnictwem kostnym. Nic więc dziwnego, że odnajdziemy tu troszkę problemów. Największym zdaje się być kiepski mikrofon i zbyt wysoka cena. Poza tym jest to solidnie wykonany, nieźle brzmiący i wygodny sprzęt. 

Creative Outlier Free+ to typowe słuchawki kostne. Umożliwiają słuchanie muzyki bez odcinania dźwięków z otoczenia. Będą więc idealne dla wszystkich tych osób, które uprawiają sport w miejskiej dźungli, bądź potrzebują stałego kontaktu z otoczeniem, nie chcąc rozstawać się z muzyką. Teraz pozostała jednak tylko kwestia tego, czy jest to model wart swej ceny, a więc 400 zł. W mojej opinii niekoniecznie. Wszystko ze względu na to, jak wypadają one na tle konkurencji. Weźmy pod uwagę chociażby nieco starszy już model, jakim jest AfterShokz OpenMove, a który na swoja premierę kosztował 350 zł. Nie dość, że dziś możemy nabyć go za nieco ponad 200 zł, to oferuje on (w mojej opinii) ciekawsze brzmienie, klasę odporności IP55, aż 16 godzin pracy na baterii, a także tryb Voice Booster dedykowany podcastom / audiobookom. Tak naprawdę model Creative Outlier Free+ może być wart zakupu wyłącznie w przypadku promocji, bądź gdy wyjątkowo wygodnie leży na Waszej głowie. Ale żeby nie było, że jest to jakiś słaby produkt, bo wraz z jego zakupem otrzymujemy solidne wykonanie, wygodę użytkowania, kulturalne brzmienie i całkiem przyzwoity czas na baterii. Na pewno nie mamy więc do czynienia z przysłowiową 'chińszczyzną'. Ale tak jak już zauważyłam - w tej cenie można nabyć coś jeszcze bardziej dopracowanego i jeszcze bardziej funkcjonalnego. 

Creative Outlier Free+
Cena: 399 zł

Solidne wykonanie (konkretne materiały) Wygoda korzystania (po etapie przyzwyczajania) Prosta i skuteczna regulacja pałąków Obsługa asystentów głosowych Funkcja Multipoint (2 urządzenia na raz) Stabilne trzymanie się głowy nawet podczas biegania Podatność na regulację brzmienia equalizerem Przyzwoity czas pracy na baterii Brak sterowania utworami (dalej/wstecz) Wyciekanie dźwięków do otoczenia Kiepski mikrofon do rozmów telefonicznych