Recenzja Creative Aurvana Ace Mimi. Ich największą zaletą jest jakość dźwięku. Sprawdź, czy warto je kupić

Creative Aurvana Ace Mimi - jakość wykonania, ergonomia, komfort

Pod względem kształtów i wymiarów można mieć deja vu, bo Creative Aurvana Ace Mimi są w zasadzie identyczne, jak starsze Creative Aurvana Ace 2. Największa różnica tkwi w materiałach, bo co prawda nowy model też jest niemal cały plastikowy, ale tworzywa nie są częściowo półprzezroczyste tak, jak w Ace 2, lecz  zupełnie nieprzezroczyste oraz utrzymane w innej kolorystyce. Co ciekawe, w obydwu modelach dostępny kolor jest tylko jeden: Creative Aurvana Ace Mimi są ciemnoniebieskie (bardzo ciemne, w słabym świetle praktycznie czarne), natomiast Ace 2 są czarno-miedziane. Deklarowane wymiary to 64,7 × 49,1 × 26,9 mm, a masa 46,6 g (słuchawki wraz z etui), czyli co do joty identycznie, jak w Ace 2.

Wszystkie plastikowe powierzchnie są matowe i cechują się dobrą odpornością na drobne zarysowania. Nie mają też tendencji do “łapania” odcisków palców, a widoczne są w zasadzie tylko tłuste ślady. Słuchawki mają klasyczną budowę, czyli składają się z tak zwanej główki oraz patyka. Na wewnętrznej stronie główki widoczne są dwa otwory, przy czym jeden z nich nie jest mikrofonem. W oczy rzuca się też brak czujnika zbliżeniowego i jak się okazuje Aurvana Ace Mimi nie mają funkcji automatycznej pauzy po wyjęciu słuchawek z uszu i automatycznego wznawiania po włożeniu. Podobnie, jak w przypadku testowanych wcześniej słuchawek Aurvana Ace 2 uznaję to za wadę, bo Aurvana Ace Mimi kosztują 559 zł i w tej cenie wielu konkurentów ma tę funkcję.

Po drugiej stronie główki słuchawek, a dokładniej na samym szczycie patyka umieszczono niewielki, metalowy grill, pełniący funkcję wentylacji, ale przy okazji umieszczono w nim drugi mikrofon, odpowiadający za działanie aktywnej redukcji szumu oraz trybu przezroczystego. Zewnętrzna powierzchnia patyka kryje w sobie małą diodę informującą o ładowaniu akumulatora oraz parowaniu Bluetooth, a także podłużny panel dotykowy. Obsługa za pomocą gestów jest wystarczająco czuła i wygodna, a przy okazji da się ją bez problemu dostosowywać do potrzeb użytkownika, dla lewej i prawej słuchawki oddzielnie. Z kolei na samym dole patyka znajduje się trzeci mikrofon, tym razem do rozmów głosowych oraz mosiężne styki do ładowania słuchawek, po włożeniu do etui.

Temat komfortu noszenia słuchawek jest rzeczą całkowicie indywidualną, bo każda osoba ma jednak trochę inny kształt i wielkość małżowin usznych. Do moich uszu Aurvana Ace Mimi przylegały na tyle ściśle, że w żaden sposób się nie ruszały i nie miały tendencji do obluzowywania się podczas mówienia i jedzenia. Nie zastosowano tu żadnych wypustek, ani pałąków zausznych, przytrzymujących słuchawki na miejscu, ale ja akurat nie miałem problemu z wypadaniem podczas biegania, ćwiczeń na siłowni, czy po prostu zwykłego pochylania głowy. Wewnętrzna część główki jest obła i dobrze wpisywała się w kształt moich uszu, więc słuchawki były dla mnie bardzo wygodne. Nic mnie nie uwierało i nie kłuło. Jakość wykonania jest wysoka, poszczególne elementy spasowane są precyzyjnie, nie zauważyłem też żadnych ostrych, drażniących krawędzi na plastiku. Słowem: Creative Aurvana Ace Mimi były dla mnie komfortowymi słuchawkami, nawet podczas kilkugodzinnego noszenia.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• następna ›
• ostatnia »