Recenzja Oscal PowerMax 2400 Pro. Modułowa stacja zasilająca 2 kWh z 16 wyjściami, głośnikiem, oświetleniem i funkcją UPS
- SPIS TREŚCI -
Oscal PowerMax2400 Pro - konstrukcja, złącza, funkcjonalność
Publikowałem już na PurePC recenzje stacji zasilających, ale były one znacznie mniejsze i lżejsze od tej, a także oferowały mniejszą funkcjonalność. Jedna z nich ważyła zaledwie 4,5 kg, druga 10 kg, natomiast Oscal PowerMax2400 Pro waży około 26 kg i według moich pomiarów mierzy około 53 x 31 x 31 cm. Mój samochód ma bagażnik o pojemności przekraczającej 500 litrów bez rozkładania siedzeń, więc nawet gdy zabierałem tę stację, to i tak na luzie mieściły się jeszcze plecaki i inne bagaże dla 4-5 osób na weekendowy wyjazd. Jednak przy tych wymiarach stacja zmieści się w bagażniku nawet relatywnie małych samochodów. Trzeba jednak uważać podczas na plecy w czasie przenoszenia, bo 25 kg to całkiem sporo, zwłaszcza jeśli trzeba stację przenieść kilkadziesiąt metrów, a potem jeszcze wnieść na piętro (lub kilka pięter). Zaletą jest jednak duża pojemność akumulatora i bogata funkcjonalność, którą użytkownicy docenią na biwaku lub w domu w sytuacji kryzysowej.
Zewnętrzna konstrukcja stacji wykonana jest z tworzyw sztucznych w kolorach szarym i czarnym, z wyróżniającymi się pomarańczowymi akcentami oraz napisami. Plastiki są grube i solidne oraz mają matową powierzchnię, która zmniejsza widoczność drobnych zarysowań i przetarć. Warto zwrócić uwagę na bardzo duże, masywne nogi, na których stoi stacja. Są one pokryte miękką gumą, zmniejszającą ryzyko samoistnego przesuwania się konstrukcji, a także działającą jak amortyzacja podczas upadku. Producent deklaruje, że drobne upadki z wysokości do 30 cm prosto na gumowe nogi, nie stanowią problemu dla tej konstrukcji. W obudowie umieszczono cztery uchwyty: dwa mniejsze w części czarnej i dwa większe w części szarej, która ze względu na wbudowany akumulator jest znacznie cięższa.
Jedną z najważniejszych cech Oscal PowerMax2400 Pro jest modułowa konstrukcja. Na obydwu bokach znajdziesz zaczepy, które można przesunąć, by oddzielić część czarną od szarej. Gdy to zrobisz, to na szczycie szarego modułu znajdziesz złącza do postawienia na nim dodatkowego akumulatora (lub drugiej takiej samej stacji), zresztą podobne złącza znajdziesz na dole, wbudowane w nogi. Wystarczy zdjąć z nich wspomniane wcześniej gumowe nakładki i postawić stację na dodatkowym akumulatorze. W ten sposób można połączyć opisywaną tutaj stację z dziesięcioma kolejnymi modułami, uzyskując 11x 2016 Wh, czyli 22176 Wh (około 22 kWh). Taka wieża nie należy jednak do najtańszych, więc przypuszczam, że w praktyce większość użytkowników będzie korzystała z 1-3 modułów. Ładowanie jest łatwe: na sam szczyt nakładasz część czarną, w której jest wejście z gniazdkiem sieci elektrycznej (AC) i ładujesz całą “wieżę” naraz. Nie jest to oczywiście jedyna metoda ładowania. Istotną zaletą jest też to, że dolnej (szarej) części można używać bez górnej. Jeśli w danej chwili nie chcesz korzystać z gniazdek 230 V, ani nie zamierzasz ładować stacji z sieci elektrycznej, a zamiast tego wystarcza Ci korzystanie ze złączy USB, gniazdka samochodowego 12 / 24 V i wbudowanego głośnika, to możesz zabrać ze sobą tylko dół. Nawet w takiej sytuacji możesz wciąż ładować wbudowany akumulator np. za pomocą przenośnego panelu słonecznego. Zresztą producent pomyślał o tym i do kompletu dodał zaślepki na górne złącza.
Przyjrzyjmy się w takim razie detalom, zaczynając od góry. Na samym szczycie części czarnej umieszczono dwie ładowarki indukcyjne (Qi) dla smartfonów i smartwatchów. Każda z nich ma maksymalną moc 15 W. Doładowywałem za ich pomocą smartfony iPhone 16 Pro, Nothing Phone 3 oraz Samsung Galaxy S25+ i z każdym radził sobie dobrze. Co prawda szybkość indukcyjnego ładowania w żadnej mierze nie może konkurować z USB-C, ale dobrze, że jest taka opcja, zwłaszcza w chwili, gdy wszystkie porty USB są zajęte. Schodząc niżej, z przodu czarnej nakładki umieszczono pasek LED o długości ponad 33 cm. Pełni on funkcję całkiem efektywnego oświetlenia w pobliżu kampera lub namiotu albo w domu w sytuacji awaryjnej, bo generuje do 3000 lumenów, ze światłem rozproszonym. Oświetlenie ma kilka trybów pracy: mniejsza jasność / większa jasność / oddychające / migające / SOS. Oprócz tego można użyć aplikacji, by wpisać krótką wiadomość nadawaną świetlnym alfabetem Morse’a. Lampa LED pobiera maksymalnie około 5 W mocy.
Pod światłem LED wbudowano cztery wyjścia AC 230 V. Warto pamiętać o tym, że każde gniazdko 230 V oddzielnie może dostarczyć 2400 W mocy, ale wszystkie cztery gniazdka łącznie też nie mogą przekroczyć 2400 W, bo taki jest limit dla stacji Oscal PowerMax2400 Pro. W praktyce oznacza to również, że jeśli wykorzystasz dosłownie każde możliwe wyjście w stacji (14 fizycznych złączy + 2 ładowarki indukcyjne), to wszystko razem także nie może przekroczyć 2400 W, choć deklarowana szczytowa / skokowa wartość to aż 4800 W. Trzeba jednak przyznać, że tyle mocy wystarczy w większości typowych sytuacji, zarówno w domu, jak i poza nim. Nie ma problemu z zagotowaniem wody w elektrycznym czajniku, a nawet z używaniem elektrycznego grilla, który ma typowo 2000 - 2200 W. Każde gniazdko 230 V jest uszczelnione grubą, solidną gumową klapką / zatyczką, co oczywiście zwiększa bezpieczeństwo w razie przypadkowego zachlapania.
W dolnej, szarej części umieszczono całkiem spory wyświetlacz LCD o przekątnej około 152 mm, czyli 6,2 cala. Prezentuje on szereg przydatnych informacji, takich jak: procent naładowania akumulatora, łączna moc wejściowa, łączna moc wyjściowa, na ile godzin wystarczy energii przy aktualnym poborze mocy lub ile godzin pozostało do pełnego naładowania. Oprócz tego są jeszcze dodatkowe informacje oznaczające: ładowanie panelem solarnym, aktywne porty USB-C / USB-A / wyjście DC / AC, aktywną łączność bezprzewodową, tryb odtwarzania muzyki, ostrzeżenie o niskiej lub wysokiej temperaturze, przeciążenie wyjścia (overload), kod błędu, awaria akumulatora, status ładowania, status aktywnego chłodzenia (wentylatora), a najprawdopodobniej nawet liczbę połączonych ze sobą modułów, choć tego akurat sprawdzić nie mogłem, bo to recenzji przyjechała stacja bez dodatkowych akumulatorów. Po lewej stronie od wyświetlacza umieszczono wejście DC 7909, do którego podłączyć można panel słoneczny. Po prawej są natomiast dwa przyciski: jeden do włączania stacji, a drugi do aktywacji łączności bezprzewodowej Bluetooth + Wi-Fi. Włączanie lub wyłączanie jakiejś funkcji, albo grupy portów wymaga przytrzymania odpowiedniego przycisku przez około 2-3 sekundy.
Z przodu na samym dole, po lewej stronie umieszczono 6 portów USB, w tym 4x USB-A (3x 18 W + 1x 12 W) oraz 2x USB-C (100 W każdy). I tutaj przyznać muszę, że porty USB-C przydały mi się bardzo, bo nie raz ładowałem z nich laptop lub smartfony. Ciekawe jest to, że USB-C oznaczone są jako 100 W, ale według mojego miernika obsługują realnie do 105 W, a ja podczas ładowania MacBooka Pro M4 Pro zauważyłem, że faktycznie były w stanie dostarczyć 102 W. Grupę portów USB aktywuje się oddzielnym, podświetlanym przyciskiem. W kolejnej grupie, tym razem na środku, nie umieszczono żadnych złączy, lecz przyciski do sterowania muzyką z Bluetooth oraz przełączania fabrycznych ustawień korektora dźwięku (EQ). Włączenie ich powoduje aktywację parowania BT. Trzecia grupa, po prawej stronie, zawiera dwa gniazda DC 5521 (60 W każde), złącze Andersona (240 W), a także tzw. gniazdko zapalniczki samochodowej z dwoma trybami działania: 12 lub 24 V.
Na lewym boku szarej obudowy oprócz solidnego, gumowanego uchwytu, umieszczono także metalowy grill chroniący dostępu do głośników. Są tutaj dwa przetworniki dynamiczne: 1x średnio-niskotonowy 25 W oraz 1x wysokotonowy 10 W. Nie znalazłem oficjalnej informacji na temat ich średnicy. Mierząc na zewnątrz, bez zdejmowania maskownicy, zapewne ze sporym marginesem błędu wyszło mi, że pierwszy z nich ma maksymalnie 9 cm średnicy, a drugi około 2 - 2,5 cm. Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to ujmę to tak: z całą pewnością nie jest to poziom dobrego, dużego głośnika przenośnego, bo przetworniki te nie zapewniają ani głębokich, pełnych, dociążonych tonów niskich, ani też bardzo szczegółowej i czystej góry pasma. Natomiast jeśli pytanie brzmi: czy wbudowany w stację zasilającą głośnik nadaje się do odtwarzania muzyki w tle, przy grillu, ognisku czy kolacji wieczorem na kempingu, to… tak, nadaje się. Jakość jest zupełnie wystarczająca, żeby w większości przypadków nie trzeba było zabierać ze sobą dodatkowego głośnika. O dziwo po prawej stronie obudowy nie ma podobnych głośników, lecz jest tam analogiczny metalowy grill, stanowiący kratkę wentylacyjną. Ostatnie elementy znajdziesz z tyłu czarnej “nakładki”. Jest tam złącze do ładowania solarnego / samochodowego (maksymalnie 60 V i 20 A, czyli 1200 W), wejście AC do ładowania z sieci elektrycznej oraz przycisk bezpiecznika. W razie wykrycia przeciążenia “wyskoczy” on i trzeba go będzie później wcisnąć.
W komplecie użytkownik otrzymuje kilka przewodów. Jest tutaj przewód zasilający o długości niespełna 1,5 m, kabel do podłączania panelu solarnego z żeńskim złączem XT60U-F na jednym końcu oraz męskim i żeńskim MC4 na drugim końcu (również niecałe 1,5 m). Oprócz tego dostajesz przewód z żeńskim złączem XT60U-F oraz wtyczką zapalniczki po drugiej stronie (1,5 m), a także krótką 12-centymetrową przejściówkę z męskiego XT60U-M na pojedynczy wtyk DC7909. Pozwala ona podłączyć np. przenośny panel fotowoltaiczny lub przewód biegnący od gniazdka zapalniczki, do dolnej (szarej) części stacji i ładować ją bez zabierania ze sobą części górnej (czarnej), przy czym przednie złącze DC INPUT (DC7909) pozwala ładować z maksymalną mocą tylko 300 W. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby jednocześnie podłączyć panele solarne do średniego i tylnego złącza, uzyskując łącznie 300 + 1200 W.
Powiązane publikacje

Recenzja Jimmy H9 Pro. Odkurzacz pionowy za 1200 zł z akcesoriami i stojakiem. Czy jest wart swojej ceny? Sprawdzam
70
Recenzja Narwal Freo Z Ultra. Robot sprzątający z dobrym mopowaniem i przydatnymi funkcjami. Tylko, że drogi
3
Test Roborock S8 - czy popularny robot sprzątający nadal rządzi w swojej półce? Subiektywna opinia
55
Recenzja Jigoo C500. Bezprzewodowy odkurzacz pionowy za trochę ponad 500 zł, znacznie lepszy niż sądziłem
90