Battlefield 3 - Gorąca recenzja przebojowej strzelaniny
- SPIS TREŚCI -
Do tanga trzeba 64
Nowy Battlefield powstawał z myślą o rozgrywce wieloosobowej, której zasmakować mieliśmy okazję dzięki otwartym beta testom z czego skwapliwie skorzystało dwanaście (!) milionów osób. Znakomitej większości czytelników filozofia i zasady rywalizacji są więc doskonale znane, dlatego nie wnikając w zbędne szczegóły skupię uwagę wyłącznie na absolutnych konkretach. Rewolucji w „trójce” nie przeprowadzono - weterani serii powinni zatem szybko chwycić wiatr w żagle. EA DICE przygotowało pięć dobrze znanych trybów rozgrywki: team deathmatch, squad deathmatch, rush, squad rush i conquest - taka kombinacja jak najbardziej wystarcza. Warto przy okazji podkreślić, że wszystkie rozegramy na każdej z dziewięciu map w liczbie od 8 do 64 graczy. Poważniejsze zmiany zaszły natomiast w dostępnych klasach (Assault, Engineer, Support, Recon), umiejętnościach oraz bonusach wynikających z awansowania na wyższe poziomy. Analizę poszczególnych profesji zostawiam jednak w spokoju, dodam tylko mimochodem, że widać pewien ukłon w stronę Battlefield 2142 przynajmniej w kwestii podziału.
Ciekawi, jak wyglądają wrażenia z rozgrywki? Początkowo miałem trochę trudności z asymilacją, ogarnięciem chaosu i wyczuciem postaci lecz parę godzin naparzania wystarczyło, żeby powoli przejmować inicjatywę - tradycyjnie praktyka czyni mistrza. Hitboxy wydają się w porządku, nareszcie można paść plackiem na ziemię, zaś wrednych kamperów łatwo namierzyć po odbijającej światło luniecie. Tylko świadomość ciała i poczucie jego masy mogłoby być odrobinę lepiej odwzorowane, nie wspominając już o bezużytecznej mapie podręcznej. Niestety, błędów znanych z wersji beta wciąż napotkamy sporo m.in.: kolizje samolotów z drzewami często nie kończą się katastrofą - czyżby sprawa miała zabarwienie polityczne? Żart dość ciężkawy, niemniej w polskich realiach różnie może zostać taki przypadek zinterpretowany... Wracając do tematu - niebawem należy spodziewać się pierwszego poważnego patcha poprawiającego stabilność, gdyż gra lubi się wysypać, zrywać połączenia i nader wszystko lagować, aczkolwiek bojkotowana internetowa przeglądarka serwerów o dziwo działa sprawnie.
Plansze na jakich przyjdzie nam ganiać żywą zwierzynę to klasa sama w sobie, czego przedsmak otrzymaliśmy w publicznej becie za sprawą Caspian Border oraz Operation Metro. Pierwsza to otwarty teren i kupa ciężkiego sprzętu do wykorzystania, druga stawia na bliższy kontakt między grającymi. Dalej mamy jeszcze Operation Firestorm czyli największą mapkę umieszczoną na terenie rafinerii, Noshahr Canals będącą labiryntem kontenerów oraz Kharg Island przypominającą plenery z Medal of Honor. Grand Bazaar i Seine Crossing to chyba najmniejsze propozycje z aktualnie dostępnych, natomiast Damavand Peak mocno zapada w pamięci - strona atakująca rozpoczyna zmagania od... skoku z urwiska. Ostatnią mapą jest Tehran Highway na której akcja rozgrywa się pod osłoną nocy, co wymaga nieco większego skupienia, ale odwzajemnia sympatyczną atmosferą. Zresztą, szkoda pisać po próżnicy - multiplayer pomimo kilku buraczków syci ;]
Aspektom technicznym zwykłem poświęcać osobny rozdział (technikalia - następna strona), aczkolwiek Battlefield 3 jest przypadkiem szczególnym i oprawa graficzna wymaga szerszego omówienia. W skrócie - mamy do czynienia z prawdziwą perełką, kapitalnym wykonaniem i poziomem detali, ale symptomów zupełnie nowej jakości tutaj nie dostrzegłem. Faktycznie - refleksy świetlne, odbicia w mokrych powierzchniach, modele postaci oraz efekty cząsteczkowe robią ogromne wrażenie. Teksturom również nie sposób zarzucić braku ostrości, zwłaszcza w połączaniu z bump mappingiem, jednak Crysis czy Wiedźmin 2: Zabójcy Królów wyglądają porównywalnie. Destrukcja otoczenia chociaż zaawansowana jest zarazem daleko skromniejsza niżeli w Crysis, gdzie mogliśmy rozkładać drewniane chaty na czynniki pierwsze. Tutaj niepodzielnie rządzą skrypty determinując, jakie przedmioty możemy zniszczyć, a jakie pozostaną niewzruszone na nasze działania. Suma summarum graficznie Battlefield 3 kopie zadek, tylko błyskawicznie znikające zwłoki pokonanych nieco psują dobre wrażenie - po krótkiej chwili zostaje po nich plama krwi i broń. Inwazja pożeraczy ciał?
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150