Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Pentagram EON Slide-R Twin Core P5117-8

wistler | 20-03-2009 19:56 |

Let's get this party started

Czystej teorii chyba już nam wystarczy, możemy zatem przejść do części właściwej, to jest testów odsłuchowych.

Na początek paczka plików MP3. Testy przeprowadziliśmy przy ustawionej głośności 20/32, korektorze graficznym w trybie Rock i sprzętowym podbiciem basów. Takie ustawienia odpowiadały nam najbardziej. Odsłuch przy użyciu PlayFX zostawimy na sam koniec.

Pink Floyd – The Division Bell
Era Gilmoura i kilka utworów w jakości 320kbp/s. Jakość reprodukcji zrobiła na nas niemałe wrażenie. Wszystkie dźwięki idealnie ze sobą współgrały, wyższe partie nie świszczały, bas był wyraźny, mocny, aczkolwiek nie dudnił zbyt mocno. Wokal nie był umieszczony z tyłu oraz nie wybijał się ponad inne dźwięki – umieszczony centralnie brzmiał bardzo wyraźnie. Klawiszowe wstawki świętej pamięci już Richarda Wrighta bardzo ładnie brzmiały z syntezatorami i bardzo emocjonalnymi solówkami Davida Gilmoura. Nie pozostawało nam nic innego, jak rozłożenie się wygodnie w fotelu z kubkiem ciepłej herbaty, zamknięcie oczu i rozkoszowanie się muzyką.

Coma – Hipertofia
Najnowszy krążek rodzimego zespołu pochodzącego z Łodzi. Momentami mieliśmy wrażenie, że urządzenie nie nadąża nad reprodukcją wielu dźwięków jednocześnie, co owocuje nieco płytkimi i niewyraźnymi wszystkimi partiami. Tak działo się na przykład w przypadku utworu Lśnienie. Dwa utwory dalej... i Transfuzja. Dynamiczny, mocny kawałek i kolejny plus dla Pentagrama. Jakość dźwięku naprawdę dobra, bas, perkusja, gitara prowadząca, wokal – wszystko ładnie odseparowane. Początek drugiej płyty i Początek nowego etapu oraz Ehkart. Mięsiste tony niskie, soczysty bas, wyraźne partie gitarowe i charakterystyczny głos Roguckiego – czego chcieć więcej?

Metallica – Master of Puppets
Co to więcej pisać – jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza płyta heavy-metalowa. Osiem wiecznych utworów, które wywarły niesamowity wpływ na muzykę drugiej połowy lat 80. i 90. Charakterystyczne riffy i kunsztowne solówki, czyli to, co misie lubią najbardziej. Tutaj również nie mogliśmy się do niczego przyczepić, może poza tym, iż cały czas miało się wrażenie odsłuchu przez delikatną mgiełkę. Zbytnio to jednak nie przeszkadzało w rozkoszowaniu się odjechanymi solówkami Hammeta i grą pozostałych metalowców. Na szczególną uwagę zasługuje utwór Orion, do którego wracaliśmy niejednokrotnie.

O.S.T.R. – Ja tu tylko sprzątam
Trochę inne klimaty, czyli Ostry w akcji. Wokal jest wyraźny, nie mieliśmy większych problemów z rozszyfrowaniem słów. Partie niskie, czyli tak zwany tłusty bit sprawdzał się bardzo dobrze – posiadał odpowiednią moc. Ciekawe wrażenie zrobił na nas wstęp do utworu Keep it classy z featuringiem Sadata X. Bardzo dobrze reprodukowane były również utwory To ja mam flow i Mówiłaś mi – do tych kawałków również bardzo chętnie powracaliśmy.

Indios Bravos – Mental Revolution
Klimaty reggae, czyli muzyka rodem z Jamajki. W przypadku tego zespołu również byliśmy zadowoleni. Wokal Gutka bardzo wyraźny, multum pozostałych instrumentów również na wysokim poziomie. Ogólnie rzecz biorąc – fani tego rodzaju muzyki nie będą zawiedzeni.

Dość całych albumów, czas na kilka pojedynczych utworów.

Bob Sinclair feat. Gary Nesta Pine – Love Generation
Tutaj nieco za mocno dawały znać o sobie tony bardzo niskie i tony wysokie. Mimo wszystko dotrwaliśmy do końca utworu, a z naszych twarzy nie zszedł uśmiech.

50 Cent feat. Olivia – Candy Shop
Charakterystyczny bas w tym utworze został naprawdę nieźle wyprodukowany. Nie za mocno, lecz z odpowiednią mocą. Do tego wyższe partie i głosy wykonawców tworzyły bardzo przyjemny dla ucha kontrast.

Morandi – Angels (Love Is The Answer)
Utworek łatwy, lekki i przyjemny – wszystkie partie ładnie współgrają, zastrzeżenia mieliśmy do świszczących momentami tonów wysokich. Tony niskie, tak wielce uwielbiane przez miłośników dance’owo – house’owo – techno klimatów brzmiały, tak jak powinny. Łubu dubu, umcy umcy!

Ida Corr – Let Me Think About It (Fedde Le Grand Remix)
Podobnie jak w utworze wyżej – większych zastrzeżeń do reprodukowanego dźwięku nie mieliśmy. Dłuższe obcowanie z takimi piosenkami może jednak źle się odbić na naszym zdrowiu – bas jest mocny, uszy po kilkunastu minutach słuchania dość zmęczone, a to dobrze nie wróży. Tak więc radzimy – volume down!

Haddaway – What Is Love
Kto nie zna skeczu z Jimmy’em Carrey’em, powinien nadrobić zaległości. Jak brzmi utworek, przy którym taniec trójki panów odrzuca większość panien? Popowe klimaty temu odtwarzaczowi również nie straszne. Starsza generacja, która wychowała się w rytmach disco, odnajdzie z Pentagramem wspólny język.

Rod Stewart – When I Need You
Spokojniejsze utwory również znalazły miejsce w naszym zestawieniu. Walczyk na trzy brytyjskiego piosenkarza wraz z odtwarzaczem Pentagrama również zaspokoił nasze wymagania.
Do porównania trafił jeszcze jeden album, tym razem w najwyższej jakości. Panie i panowie, przed nami flaci Gary’ego Moore’a i płyty Still Got The Blues.

Po kilkukrotnym przesłuchaniu tych nagrań, nie byliśmy, naprawdę nie byliśmy w stanie znaleźć choćby niewielkich przekłamań reprodukowanego dźwięku, nieco za wysokiej partii tonów wysokich, czy zagłuszającego basu. Ręce aż same układały się, by w koncepcji moshingu wygrywać solówki na wyimaginowanej gitarze elektrycznej.

Jak obiecaliśmy kilka akapitów wyżej, napiszemy kilka słów o systemie PlayFX w akcji.

Opcja 3D Headphone w połączeniu z różnymi ustawieniami equalizera sprzętowego w większości przypadków dawała inny, od zamierzonego rezultat. Czasami dawało się uzyskać ciekawy efekt. Wydawało się wtedy, iż każdy odgłos dochodzi z innego miejsca, lecz w większości przypadków poszczególne partie były niewyraźne, jakby słyszane przez szybę. Całość była jakby przytłumiona.

Włączenie opcji PureBass dawało głównie dudniący bas przez cały czas trwania utworu. Można było poratować nieco wychodzący dźwięk, przełączając equalizer sprzętowy na pozycję Podbicie sopranów, jednak bas stawał się dość męczący. Co kto lubi – jednych może to drażnić, innym spodoba się w szczególności. Efekt końcowy zależy też od gatunku muzyki, jakiego właśnie słuchamy.

AutoVolume sprawiał, iż utwory były zbliżone do siebie głośnością. Jednak coś, kosztem czegoś – przy equalizerze sprzętowym w pozycji Normal, dźwięk był jakby pozbawiony mocy. Nawet w przypadku ostrych, rockowych utworów nie doszukaliśmy się pazura i zacięcia.

Kombinacji z system PlayFX jest dość sporo, gdyż w każdym gatunku dana opcja sprawdza się inaczej. Nam najbardziej – jak już napisaliśmy wyżej – przypadło ustawienie Rock + sprzętowe podbicie basów.

Dwie rzeczy na koniec testów odsłuchowych - przejścia między piosenkami nie są płynne, odczuwalny jest chwilowy freeze. W przypadku albumów, gdzie mamy utwory łączące poprzedni i kolejny utwór (przerywniki), może być to trochę irytujące. Żeby nie było tak niemiło, plus dla słuchawek. Silikonowe nakładki dobrze spełniają swoją rolę - skutecznie tłumią dochodzące z zewnątrz odgłosy.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.