Atomowa recenzja Fallout 4 PC. Coraz bliżej serii The Elder Scrolls
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Nuklearna zima! Mniej Fallouta, więcej Skyrima!
- 2 - Nie intelekt lecz giwera, zrobi z Ciebie bohatera
- 3 - Gdzie nie sięgniesz okiem, wszędzie wojna
- 4 - Hej ho! Hej ho! W pustkowia by się szło!
- 5 - Falloutowe innowacje, rewelacje i komplikacje
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Fallout 4 PC - Galeria screenów
- 8 - Fallout 4 PC - Galeria hańby i smutku
- 9 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Gdzie nie sięgniesz okiem, wszędzie wojna
Wschodnie Wybrzeże to wyjątkowo niebezpieczne miejsce, które najlepiej eksplorować w towarzystwie podręcznego arsenału, jeśli zamierzacie czynnie odpowiadać na zaczepki mutantów, potworów i bandytów. Konfrontacje są głównym motorem napędowym opisywanej produkcji, dlatego mentalnie oraz fizycznie powinniście być przygotowani na regularne kanonady. Programiści Bethesdy nie mieli żadnych skrupułów - czwartemu Falloutowi zdecydowanie bliżej do zręcznościowych strzelanin pokroju Borderlands czy trochę zapomnianego RAGE, aniżeli klasycznego cRPG jakiego pamiętają weterani gatunku. Skoro przeważająca część konwersacji z potencjalnymi oponentami kończy się energicznym naparzaniem, zaś alternatywne sposoby rozwiązywania konfliktów stanowią rzadkość, niejako zmuszeni jesteśmy do ciągłego naciskania cyngla. Kiedyś pierwsze skrzypce odgrywała taktyka, rozsądne gospodarowanie ekwipunkiem, retoryka oraz znajomość słabości przeciwnika, dzisiaj ważniejsza jest szybkostrzelność. Jeżeli oczekiwaliście gruntownych zmian, pragnęliście przywrócenia dawnego porządku, będziecie Fallout 4 srogo zawiedzeni.
Twórcy w swojej bezkresnej szczodrości zachowali jednak system V.A.T.S., pozwalający na precyzyjne rozdzielenie punktów akcji, wykorzystywanych w trakcie strzelania lub biegania. Aktywacja tego cudeńka owocuje spowolnieniem czasu, wszystkie elementy anatomii adwersarza zostają podświetlone, natomiast szansa zadania obrażeń jest wyrażona procentowo. Można dowolnie przełączać się między oponentami, ustalając kolejkę rozkazów, jak również samodzielnie odpalić trafienie krytyczne po naładowaniu specjalnego paska. Funkcjonalność tego narzędzia ściśle połączono z rozwojem protegowanego, bowiem niektóre perki zwiększają skuteczność uzbrojenia, celność, tempo odnawiania punktów akcji, uwidocznią odporności nieprzyjaciół czy nakreślą ścieżkę prowadzącą do najbliższego zadania, gdy używamy trybu wspomagania V.A.T.S. Przeskakiwanie między czasem rzeczywistym i spowolnionym jest bezproblemowe, więc teoretycznie elektroniczny sprzymierzeniec stanowi świetne uzupełnienie podstawowego rynsztunku. Dlaczego więc unikałem tego rozwiązania?
Problemem V.A.T.S. okazuje się żenująco niska skuteczność w trudnych przypadkach - niejednokrotnie otrzymywałem zerową szansę trafienia jegomościa, stojącego gdzieś na wzniesieniu, chociaż ręcznymi metodami ubijałem go zaledwie paroma celnymi strzałami z pistoletu. Absurdalne działanie tego mechanizmu zweryfikowałem wielokrotnie, nawet podniesienie percepcji do wartości siedmiu punktów niewiele pomogło. Ostatecznie zawiedziony działaniem wynalazku postanowiłem zaufać wyłącznie własnym umiejętnościom, licząc na bolesną nauczkę i konieczność popracowania nad okiełznaniem rewolucyjnej technologii... Cóż powiedzieć... Zaledwie kilkadziesiąt minut pozwoliło całkowicie zapomnieć o istnieniu V.A.T.S., którego później używałem sporadycznie dla urozmaicenia coraz nudniejszego pacyfikowania wszelakiego ścierwa. Jedyną zaletą nieszczęsnego gadżetu jest kontrola nad trafieniami krytycznymi, aczkolwiek wielbicieli makabry skuszą też zapewne animacje głów wybuchających niczym balony napełnione czerwonym płynem, urwane kończyny itp.
Miłośnicy skrytobójstwa otrzymają jeszcze trudniejsze zadanie, ponieważ system ukrywania jest ekstremalnie toporny, nieprecyzyjny i wyniszczający psychicznie. Pomijając brak możliwości przywarcia cielskiem do jakiejkolwiek osłony, wychylenia zza winkla, wskaźników pokazujących stopień niewidzialności uzależnionej podobno od oświetlenia, natężenia dźwięków albo dystansu między adwersarzem, swoje dokłada też nieobliczalna sztuczna inteligencja. Czasami byłem błyskawicznie wykrywany pomimo zaczajenia w ciemnym zakamarku, innym razem paradowałem przed lampami stając się obiektem kompletnej ignorancji... Logiki tutaj panie kochany nie uświadczysz! Mimo wszystko skradanie przynosi pewne korzyści, a mianowicie dopóki pozostajemy w całkowitym ukryciu, zwiększona jest celność oraz obrażenia. Ciekawą formę przybrała także kradzież kieszonkowa, gdzie dyskretne pozbawienie przeciwnika ekwipunku to najprostszy scenariusz - mistrzostwem jest podrzucenie mu ładunku wybuchowego i odejście zanim gagatek się zorientuje.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Nuklearna zima! Mniej Fallouta, więcej Skyrima!
- 2 - Nie intelekt lecz giwera, zrobi z Ciebie bohatera
- 3 - Gdzie nie sięgniesz okiem, wszędzie wojna
- 4 - Hej ho! Hej ho! W pustkowia by się szło!
- 5 - Falloutowe innowacje, rewelacje i komplikacje
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Fallout 4 PC - Galeria screenów
- 8 - Fallout 4 PC - Galeria hańby i smutku
- 9 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150