Atomowa recenzja Fallout 4 PC. Coraz bliżej serii The Elder Scrolls
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Nuklearna zima! Mniej Fallouta, więcej Skyrima!
- 2 - Nie intelekt lecz giwera, zrobi z Ciebie bohatera
- 3 - Gdzie nie sięgniesz okiem, wszędzie wojna
- 4 - Hej ho! Hej ho! W pustkowia by się szło!
- 5 - Falloutowe innowacje, rewelacje i komplikacje
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Fallout 4 PC - Galeria screenów
- 8 - Fallout 4 PC - Galeria hańby i smutku
- 9 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Nie intelekt lecz giwera, zrobi z Ciebie bohatera
Pierwszym poważnym wyzwaniem stawianym przed graczem jest kreacja wirtualnego awatara - tradycyjnie zaczynamy od warstwy wizualnej, gdzie wzorem poprzednich produkcji Bethesdy, możemy swobodnie decydować o wyglądzie przyszłej legendy pustkowi. Wachlarz opcji okazuje się niezwykle szeroki, pozwalając stworzyć właściwie dowolną podobiznę z uwzględnieniem kształtu sylwetki, długości zarostu, koloru skóry, krzywizny podbródka czy elementów ozdobnych (m.in.: piegów, blizn). Aparycja protegowanego nie wpływa bezpośrednio na przebieg rozgrywki, pełniąc wyłącznie funkcję estetyczną, aczkolwiek płeć odrobinę zmienia perspektywę postrzegania pewnych wydarzeń oraz modyfikuje przynajmniej jedną zdolność specjalną. Natomiast jeśli w trakcie przygody znudzimy się aktualną facjatą, zapragniemy odmiany lub zechcemy poprawić niedociągnięcia matki natury, istnieje możliwość odwiedzenia chirurga, fryzjera, studia tatuażu. Brakuje tylko solarium, masażysty i kosmetyczki - wówczas postnuklearne Simsy stałyby się kompletne. Maseczka z ogórków mogłaby zresztą świetnie nawilżyć popękaną od promieniowania skórę naszego dzielnego chojraka.
Fallout 4 zachował kanoniczny system S.P.E.C.I.A.L. będący filarem rozwoju protegowanego, opisywanego siedmioma podstawowymi atrybutami - siłą, percepcją, wytrzymałością, charyzmą, inteligencją, zwinnością i szczęściem. Znaczenie poszczególnych statystyk powinno być oczywiste, niemniej kombinatorów lojalnie uprzedzam, iż faworyzowane są charaktery potrafiące hurtowo mordować oponentów. Możemy stworzyć kompletnego imbecyla świetnie posługującego się giwerami albo jajogłowego o ujmującej osobowości, ale rozgrywka pierwszym z wymienionych będzie zdecydowanie łatwiejsza. Metody siłowe skutkują zawsze. Wysoka inteligencja procentuje wprawdzie większą ilością punktów doświadczenia przyznawanych za wykonywanie zadań, eksplorację i pacyfikację wrogów, jednak nie determinuje zdolności poprawnej komunikacji, odkrywania nowych ścieżek dialogowych lub umiejętności. Czasami w kontaktach międzyludzkich przydaje się charyzma, żeby wyciągnąć z rozmówcy dodatkowe informacje, lecz najpewniejszym rozwiązaniem jest ścieżka wojownika. Mechanika Fallout 4 nazbyt przypomina Skyrima, gdzie obowiązywało tylko prawo pięści.
Wysokość parametrów bazowych warunkuje dostępność perków, czyli specjalnych talentów rozszerzających efektywność podopiecznego, które wybieramy gdy awansujemy na kolejny poziom doświadczenia. Każda kategoria zawiera dziesięć unikalnych biegłości, ale dopiero posiadając maksymalnie rozwiniętą cechę (np.: zwinność) oraz odpowiedni poziom, otwieramy sobie bramę do wszystkich skilli. Atrybuty także możemy spokojnie podnosić (!) szybko nadrabiając ewentualne zaległości, aby początkowe wybory nie ograniczały naszego samorozwoju, bowiem wśród dokładnie siedemdziesięciu umiejętności jest kilkanaście absolutnie niezbędnych. Otwieranie skomplikowanych zamków, hakowanie terminali, zwiększone obrażenia od najróżniejszych giwer, podniesienie odporności, modyfikacje pancerza oraz uzbrojenia - taki zestaw gwarantuje mocne pierdyknięcie i sprawną eksplorację. Ponieważ struktura drzewka nie wymusza kupowania słabszych zdolności do poznania tych wyższego szczebla, łatwo zaplanować wydatki odkładając parę punktów, żeby później błyskawicznie ulepić zawodowego wymiatacza.
Oprócz standardowych biegłości istnieje jeszcze potężna grupa pomniejszych bonusów, uzyskiwanych dzięki przeglądaniu czasopism oraz zbieraniu figurek vault-boya. Niektóre trwale modyfikują statystyki, inne przynoszą ciekawe profity, wszystkie zaś poprawiają naszą kondycję - gracza się tutaj nieustannie rozpieszcza, dowartościowuje, wspiera, nagradza. Mało tego! Zaledwie półtorej godziny wystarczyło, abym został szczęśliwym właścicielem pancerza wspomaganego i mocarnej pukawki, siejących spustoszenie wśród adwersarzy skalowanych do mojego poziomu. Chociaż najbardziej zaawansowane perki wprowadzają trochę świeżego powietrza (m.in.: opcję zastraszenia, premie do cichego zabijania), finezja jest zwyczajnie nieopłacalna, skoro podobną efektywność osiągniemy najzwyklejszą przemocą. Liczne uproszczenia wybaczyłbym serii The Elder Scrolls, skręcającej coraz bardziej w kierunku bezstresowej rozwałki, ale podobne traktowanie Fallouta cholernie denerwuje. Niestety - progres bohatera został skandalicznie uproszczony, brakuje niuansów mobilizujących do mieszania rozmaitych atrybutów, zaś punktów umiejętności oraz amunicji otrzymujemy więcej niż potrzeba.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Nuklearna zima! Mniej Fallouta, więcej Skyrima!
- 2 - Nie intelekt lecz giwera, zrobi z Ciebie bohatera
- 3 - Gdzie nie sięgniesz okiem, wszędzie wojna
- 4 - Hej ho! Hej ho! W pustkowia by się szło!
- 5 - Falloutowe innowacje, rewelacje i komplikacje
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Fallout 4 PC - Galeria screenów
- 8 - Fallout 4 PC - Galeria hańby i smutku
- 9 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150