Atomowa recenzja Fallout 4 PC. Coraz bliżej serii The Elder Scrolls
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Nuklearna zima! Mniej Fallouta, więcej Skyrima!
- 2 - Nie intelekt lecz giwera, zrobi z Ciebie bohatera
- 3 - Gdzie nie sięgniesz okiem, wszędzie wojna
- 4 - Hej ho! Hej ho! W pustkowia by się szło!
- 5 - Falloutowe innowacje, rewelacje i komplikacje
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Fallout 4 PC - Galeria screenów
- 8 - Fallout 4 PC - Galeria hańby i smutku
- 9 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Wojna... Wojna nigdy nie zmienia swojego posępnego oblicza wymalowanego śmiercią, strachem, głodem, okrucieństwem i cierpieniem. Pokłosie konfliktów zbrojnych zawsze wygląda identycznie, niezależnie od wykorzystywanych środków zagłady - kamieni, pistoletów, dywizji pancernych czy głowic jądrowych. Zmienia się natomiast seria Fallout odkąd formalnie zasiliła portfolio Bethesdy, której zawdzięczamy głównie uniwersum The Elder Scrolls, skądinąd świetnie dopracowane i bardzo klimatyczne. Obydwie kultowe marki wprawdzie należą do gatunku cRPG, niemniej reprezentują skrajnie odmienne filozofie, dlatego ich skrzyżowanie prędzej czy później musiało doprowadzić do katastrofy. Niestety, tożsamość oraz elementy charakterystyczne dla Fallouta zostały zmiecione z huraganową siłą atomowego (smoczego?) podmuchu, niczym drewniana chałupka na poligonie doświadczalnym. Ostatecznie wyszedł The Elder Scrolls: Fallout 4 - klimatyczny, wciągający lecz nieskomplikowany sandbox, trawiony setkami irytujących baboli...
Autor: Sebastian Oktaba
Chociaż jestem oddanym fanem Daggerfalla, Morrowinda i Skyrima, jak również dwóch pierwszych Falloutów spłodzonych przez nieistniejące już studio Black Isle, mezalians tych światów zawsze postrzegałem w kategoriach profanacji. Różnice są przecież fundamentalne - rasowa fantastyka kontra postapokaliptyczna alternatywna rzeczywistość, zręcznościowa mechanika naprzeciw turowemu systemowi potyczek, trudne wybory moralne versus dziesiątki banalnych zleceń... The Elder Scrolls i Fallouty dzieliło praktycznie wszystko, ale Bethesda postanowiła dokonać niemożliwego, wbrew rozgoryczeniu społeczności zarzucającej developerowi bluźnierstwo. Długo oczekiwany Fallout 3 wzbudzał mieszane uczucia - ortodoksyjnych fanów absolutnie nie usatysfakcjonował lecz przynajmniej próbował pogodzić tradycję z nowoczesnością. Zamiast arcydzieła wyszedł przeciętniak. Miłośnicy legendarnej marki zdecydowanie cieplejsze powitanie zgotowali Fallout: New Vegas autorstwa ekipy Obisidan, spin-offowi wyraźniej nawiązującemu do genialnego Fallout 2, potraktowanemu jako remedium oczyszczające gęstą atmosferę powstałą wokół chodliwego tytułu.
Płonne nadzieje na bezpieczną przyszłość Fallouta zostały szybko zgaszone, gdy wybuchła bomba informacyjna i oficjalnie potwierdzono, że kolejną pełnoprawną odsłonę serii przygotowuje Bethesda. Ojcowie The Elder Scrolls niechętnie eksperymentują, preferując sprawdzone schematy minimalizujące ryzyko komercyjnej porażki, toteż formuła Fallout 4 została praktycznie przypieczętowana. Obowiązkowy widok pierwszo lub trzecioosobowy, przypadkowy bohater, sandboxowe imperatywy - dokładnie tego należało się spodziewać. Obserwując nieustanne upraszczanie rozgrywki w pozostałych produkcjach amerykańskiego wydawcy, gdzie pomiędzy Morrowindem, Oblivionem i Skyrimem dokonała się brutalna kastracja wielu istotnych elementów, miałem uzasadnione wątpliwości czy istnieje szansa na uratowanie Fallouta. Jeżeli z dorosłego cRPG uczyniono prostą strzelaninę, pozbawioną ciekawej zawartości, moralnych dylematów, ciężaru podejmowanych decyzji oraz wyrazistych dialogów, będzie to oznaczało definitywny koniec ambitnego cyklu. Jednak zanim przejdziemy do omawiania poszczególnych kwestii, zaczerpnijmy szczypty fabuły...
Historia rozpoczyna się wczesną jesienią 2077 roku jeszcze zanim eksplodowały pierwsze głowice jądrowe, które spustoszyły największe aglomeracje, zniszczyły środowisko naturalne i usmażyły większość populacji. Główny bohater mieszkający na przedmieściach Bostonu, cudownym zbiegiem okoliczności otrzymuje rodzinną przepustkę do wybudowanej nieopodal Krypty 111, dosłownie chwilę przed nuklearną apokalipsą. Ledwo zdążymy obejrzeć poranne wiadomości, wysiorbać świeżo zaparzoną kawusię, opróżnić zawartość kiszek, porozmawiać z domownikami - zmuszeni jesteśmy uciekać. Zgromadzonych w schronie czeka niespodzianka, bowiem konsorcjum Vault-Tec będące właścicielem podziemnego kompleksu, postanowiło zafundować gościom darmową hibernację. Oczywiście podczas drzemki nastąpiły pewne nieprzewidziane komplikacje... Świadomość odzyskujemy 200 lat później, gdy zamknięci w pancernej kapsule kriogenicznej, bezradnie obserwujemy jak bandyci porywają naszego pierworodnego i zabijają współmałżonka. Na szczęście awaria rozhermetyzowanych systemów sprawia, że chwilę później odzyskujemy wolność... aby dokonać krwawej zemsty...
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Nuklearna zima! Mniej Fallouta, więcej Skyrima!
- 2 - Nie intelekt lecz giwera, zrobi z Ciebie bohatera
- 3 - Gdzie nie sięgniesz okiem, wszędzie wojna
- 4 - Hej ho! Hej ho! W pustkowia by się szło!
- 5 - Falloutowe innowacje, rewelacje i komplikacje
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Fallout 4 PC - Galeria screenów
- 8 - Fallout 4 PC - Galeria hańby i smutku
- 9 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150