Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Czeski developer grozi recenzentom - nie chcemy złych ocen!

Arkadiusz Bała | 19-01-2017 17:00 |

Czeski developer grozi recenzentom - nie chcemy złych ocen!Myślę, że raczej nie trzeba nikomu tłumaczyć w jak delikatnej symbiozie żyją we współczesnych czasach wydawcy prasy oraz producenci gier komputerowych czy sprzętu. Ci pierwsi często nie mogliby istnieć bez darmowych sampli dostarczanych przez tych drugich, dzięki którym jest w ogóle o czym pisać. Przychylna recenzja jest natomiast dla tego drugiego zwykle najlepszą reklamą, dzięki której biznes się rozwija. Z drugiej zaś strony nieprzychylna recenzja może szanse na powodzenie w branży pogrążyć. Co więc może zrobić studio odpowiedzialne za grę, żeby łaska dziennikarzy była po jego stronie? Jak pokazuje przykład studia BadFly Interactive, na pewno nie grozić dziennikarzom zablokowaniem dostępu do przyszłych wersji testowych.

Grożenie portalom internetowym, którego dopuściło się studio BadFly Interactive, jest jednym z największych błędów PR'owych jakie twórca gier może kiedykolwiek popełnić. Warto się na takich błędach uczyć.

BadFly Interactive to niewielkie czeskie studio niezależne, zajmujące się produkcją tytułów o niezbyt wysokim budżecie. W zasadzie firma jakich w ostatnich latach wiele. Nie ma więc w tym raczej nic dziwnego, że przymierzając się do premiery swojej ostatniej produkcji o jakże oryginalnie brzmiącym tytule Dead Effect 2 na konsolach, skontaktowali się z przedstawicielami branżowych portali w celu nakłonienia ich do publikacji recenzji gry. W korespondencji prowadzonej przez prezesa studia i zarazem głównego projektanta gry z poszczególnymi redakcjami pojawiła się wzmianka o tym, że gra została stworzona przez garstkę ludzi przy niewielkiej ilości dostępnych środków, w związku z czym prosi o powstrzymanie się w recenzjach od porównań z tytułami AAA. Prośbę taką można oczywiście oceniać różnie, ale ponownie nie jest to ani nic niezwykłego, ani coś traktowane jako faux pas. Problem jednak w tym, że jak donosi kanadyjski portal COGconnected, na tym wiadomość się nie kończyła. Dalsza jej część zawierała wyraźną groźbę, że w razie wyjątkowo nieprzychylnych recenzji studio w przyszłości nie będzie już dostarczało danej redakcji kluczy do wersji testowych. Tak sformułowana "prośba" okazała się być niezbyt pozytywnie przyjęta i odbiła się olbrzymim echem w internecie. Treść stosownego maila w języku angielskim można znaleźć tutaj.

Valve pracuje nad nowymi grami single-player. Nowy Half-Life?

Czeski developer grozi recenzentom - nie chcemy złych ocen! [1]

Temat podchwycił portal Eurogamer, który zdecydował się całą sprawę dodatkowo wyjaśnić. Jak się okazuje, cała sprawa była efektem jednego wielkiego nieporozumienia. Otóż przedstawiciel BadFly Interactive zarzekał się, że jego intencją wcale nie była groźba, a chęć upewnienia się, że recenzenci nie będą oceniać gry niesprawiedliwie lub pisać złośliwych negatywnych recenzji. Problem jednak w tym, że nikt spośród pracujących w studio nie posługuje się angielskim jako swoim językiem ojczystym, w związku z czym wiadomość wysłana redaktorom miała zostać nieco niefortunnie sformułowana. Prezes studia przyznał jednak, że popełniono błąd i pracują nad tym by o naprawić. Ktoś może spytać czemu nie zatrudniono w takim razie kogoś, kto zna się na PR albo przynajmniej umie wystarczająco dobrze porozumieć się po angielsku? Cóż, jak się okazuje, BadFly Interactive korzysta z usług agencji PR'owej Game Promoter. Problem jednak w tym, że treści rozesłanych maili twórcy gry nawet z nią nie skonsultowali. Jaka jest logika w opłacaniu usług profesjonalisty tylko po to, żeby koniec końców zignorować i w zasadzie zaprzepaścić całą jego pracę? Niestety, nie mam pojęcia. Najbardziej ironiczne w całej sprawie wydaje się jednak być to, że koniec końców dzięki tej aferze studio BadFly Entertainment oraz jego gra Dead Effect 2 pewnie nigdy nie uzyskałyby takiego rozgłosu. Pytanie tylko czy o taki rozgłos właśnie chodziło? Obawiam się, że chyba właśnie niekoniecznie.

Będzie dochodzenie w sprawie naciąganych reklam No Man's Sky

Czeski developer grozi recenzentom - nie chcemy złych ocen! [2]

Całą sprawę warto potraktować jako ciekawostkę. Bardzo dobrze obrazuje realia branży gier komputerowych, gdzie konkurencja jest naprawdę olbrzymia, a pozytywne recenzje to być albo nie być dla wielu wydawców. Dziennikarze z kolei ciągle muszą być czujni, ponieważ zainteresowane strony próbują zaburzyć ich obiektywizm wszystkimi dostępnymi sposobami. Trzeba jednak przyznać, że zwykle stosują przy tym bardziej wyrafinowane metody niż groźba nienadesłania kolejnych sampli. Jednocześnie gdyby ktoś z was kiedyś zdecydował się na stworzenie własnej gry i musiał kontaktować się z mediami, to omówiony przypadek stanowi idealną lekcję, jak tego robić nie należy. Czasem naprawdę lepiej skorzystać z usług kogoś, kto PR'em zajmuje się profesjonalnie, a potem nie przeszkadzać tej osobie w pracy.

Źródło: COGconnected, Eurogamer
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Tagi:
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 17

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.