Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Czysty Android jest świetny? Nie, jest kiepski, podobnie jak Nexusy

LukasAMD | 08-05-2016 11:21 |

Czysty Android jest świetny? Nie, jest kiepski, podobnie jak NexusyAndroid to system operacyjny, który ma tyluż zwolenników, co i przeciwników, przede wszystkim w trakcie najróżniejszych debat internetowych. Nie czarujmy się, większości z milionów użytkowników na całym świecie detale w ogóle nie interesują. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to obecnie najpopularniejszy system mobilny, który znalazł zresztą zastosowanie nie tylko w telefonach i tabletach, a który na dodatek występuje w wielu najróżniejszych odmianach. Często negatywne opinie z nim związane dotyczą modyfikacji tworzonych przez producentów, bo wprowadzają one zarówno obciążające nakładki, jak i sporo zbędnego oprogramowania, które spowalnia cały system. Czy jednak czysty Android prosto od Google oznacza rozwiązanie znacznie lepsze, które jest pozbawione wszelkich wad? Zdecydowanie nie, w wielu przypadkach wypada on jeszcze gorzej – jest także skierowany do niezbyt wymagającej grupy użytkowników.

Czysty Android i Nexus - wydawać by się mogło, że to połączenie idealne. A jednak nie, do ideału bardzo dużo brakuje.

Za kwintesencję czystego Androida należałoby brać nie tyle projekt AOSP, ile urządzenia z serii Nexus: to właśnie na nich znajdziemy bowiem połączenie sprzętu i oprogramowania teoretycznie skrojone na miarę. Ze sprzętem tego typu miałem do czynienia już wielokrotnie, korzystałem bowiem swego czasu z Nexusa S, Galaxy Nexusa, Nexusa 4, Nexusa 5, a także tabletu Nexus 7 w edycji 2013. Z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że w żadnym z wypadków nie były to połączenia warte swojej ceny. Owszem, sprzęt wypadał atrakcyjnie, ale kulą u nogi jest… właśnie czysty Android. Dlaczego? Za chwilę do tego przejdę, najpierw jednak skupię się na dzisiejszym bohaterze, czyli Nexusie 9, który jakiś czas temu wpadł z moje niecne łapska i z którego nie jestem do końca zadowolony, co stało się zresztą motorem do stworzenia tego felietonu.

Nexus i czysty Android #1

Nexus 9 nie jest już urządzeniem nowym – wystarczy wspomnieć, że przed kilkunastoma dniami Google zakończyło jego sprzedaż w sklepie Play. Nie jest to również sprzęt stary, bo zadebiutował jesienią 2014 roku. Co prawda już wtedy rynek tabletów wydawał się powoli kurczyć, niemniej po dosyć udanych Nexusa 7 firma postanowiła pójść za ciosem i stworzyła kolejny model, tym razem przy współpracy z HTC. Model N9 był jednak czym innym, w szczególności ze względu na cenę: 399 dolarów za wersję 16 GB i 479 dolarów za 32 GB oznaczały znacznie większy wydatek i koniec „ery tanich Nexusów” z konkretną specyfikacją sprzętową. Nic więc dziwnego, że nigdy nie zdobył on zbyt dużej popularności i raczej nie zostanie zapamiętany jako coś, co zmieniło rynek na dobre.

Dlaczego więc zdecydowałem się na ten właśnie tablet, mimomimo że oficjalnie nigdy nie trafił on do Polski? No cóż, trudno jest znaleźć sprzęt, który nie jest za duży (okolice 9”), który jest dosyć wydajny, ma przyzwoity wyświetlacz, a także w miarę powiedzmy nowego Androida. Producenci oferują nam albo małe sprzęty gdzieś blisko granicy fabletów, albo ogromne tacki do krojenia mięsa. A ja potrzebowałem czegoś do książek, zarówno beletrystyki, jak i nieco bardziej technicznych, gdzie są np. fragmenty kodu. Tutaj wspomniany wymiar byłby idealny, a nie oferuje go zbyt wielu producentów, nie oferuje także Apple, stawiając na większe wyświetlacze. Co zrobić? Wzbraniałem się przed Androidem, niemniej Nexus 9 wydawał się bardzo ciekawym urządzeniem. Zdecydowałem się więc na niego, po raz kolejny sięgnąłem po „urządzenie referencyjne od Google” i po raz kolejny przekonałem, że firma za bardzo o swoich klientów nie dba.

Szybka NVIDIA Tegra K1, 2 GB RAM - to za mało, aby móc wygodnie przeglądać witryny w mobilnym Chrome, przynajmniej na... Nexusie 9.

Na papierze wszystko wygląda świetnie: 8,9” przy rzadkich, ale szalenie wygodnych proporcjach 4:3 i rozdzielczości 2048 × 1536 px (~281 ppi) w technologii IPS LCD i z powłoką ochronną Gorilla Glass 3 powinno zapewniać świetne wrażenia właśnie podczas np. czytania książek, a nada się i do rozrywki. Do tego bardzo nietypowe wnętrze: dwurdzeniowy, 64-bitowy procesor NVIDIA Tegra K1 „Denver” wyposażony w 192 rdzenie CUDA z architektury Kepler i taktowaniu 2,3 GHz to ogromna moc obliczeniowa, nawet jak na obecne standardy i brylujące w testach syntetycznych układy pokroju Snapdragona 820. Układ posiada 128 KB pamięci podręcznej pierwszego poziomu, 2 MB drugiego poziomu, a także specjalne 128 MB pamięci do przechowywania wyników najczęściej wykonywanych działań. Całość jest ponadto zgodna z architekturą ARMv8. Dwa rdzenie to natomiast nie problem, podobnie jak i na komputerach, trudno jest bowiem rozrzucić większość zadań na większą liczbę rdzeni.

Nexus i czysty Android #4

Wydawać by się mogło, że nawet teraz 2 GB RAM – a właśnie tyle posiada Nexus 9 – w urządzeniu mobilnym to naprawdę sporo. Jeżeli zestawimy to z 512 MB czy 1 GB, w jakie wyposażonych jest wiele urządzeń z mobilnym systemem Windows, to wychodzi na to, że do dyspozycji mamy naprawdę sporo. Niestety, to tylko iluzja i tu wychodzą pierwsze problemy. Powody takiego stanu rzeczy nie są dokładnie znane, ale na czystym Androidzie pochodzącym od Google ta liczba na Nexusie 9 okazuje się niewystarczająca: przeglądarka Google Chrome, będąca przecież domyślną aplikacją tego typu na referencyjnym tablecie firmy, nie radzi sobie z obsługą wielu kart i szybko przeładowuje otwierane wcześniej, bo są one „zabijane” w ramach zwalniania pamięci. Problem ten widać w szczególności wtedy, gdy korzystamy z kilku aplikacji jednocześnie i przełączamy się między nimi – często stracimy rezultaty działania, bo aplikacja zostanie przeładowana.

Nexus i czysty Android #5

Naprawdę trudno powiedzieć, co może być za to winne. Użytkownicy od ponad roku poszukują rozwiązania, niestety bezskutecznie, przynajmniej na oryginalnym oprogramowaniu Google. Występowało to na Androidzie 5.x Lollipop, ma miejsce na Androidzie 6.0 Marshmallow, a testy pokazują, że po kilku dniach występują i na edycjach testowych Androida N. Możliwe, że winę za to ponosi użycie systemu 64-bitowego, wysoka rozdzielczość, a także/lub zastosowany procesor będący wydajną, ale nieco nietypową w świecie Androida jednostką. W każdym razie można czuć się nieco zawiedzionym, bo nie tak to powinno przecież wyglądać. Nexus 9 nie jest bowiem tabletem tanim, nie był takim w dniu premiery i sytuacja ta nie zmieniła się nawet po ponad półtora roku. Tymczasem na smartfonach z serii Nexus sytuacja wygląda nieco lepiej (acz bez rewelacji). Dorzucenie dodatkowego gigabajta RAM mogłoby problemy rozwiązać, co widzę zresztą na urządzeniach innych producentów.

Czysty Android nie jest w stanie wykorzystać możliwości większych ekranów tabletów, to tylko "większy smartfon", nic poza tym.

Co do samej wydajności SoC, nie ma się do czego przyczepić: na tym potworze można śmiało uruchamiać wszystkie najnowsze gry i będą one działać znakomicie. Rzecz w tym, że granie na tablecie jest… jak dla mnie zwyczajnie słabe i niewygodne. Ok, można chwilę postrzelać, poklikać w postać, która coś tam robi. Niemniej tylko chwilę, bo ani to specjalnie emocjonujące, ani wygodne. Właśnie dlatego nie zdecydowałem się na tablet NVIDIA Shield – sprzęt niejako dedykowany graczom. Nexus 9 ma inne proporcje, ma zapewnione aktualizacje i powinien dobrze sprawdzać się także w innych zadaniach. I do wydajności procesora nie można mieć uwag, niemniej przez problemy z pamięcią operacyjną na niewiele się to wszystko zdaje. W moim konkretny przypadku wysoka wydajność przy grafice trójwymiarowej jest niejako „elementem dodanym”, w pełni opcjonalnym. To jednak nie powoduje, że nagle znikają inne wady.

Nexus i czysty Android #3

W trakcie debiutu Nexus 9 pracował pod kontrolą Androida 5.0 Lollipop. Od tamtego czasu nieco się zmieniło i teraz jego użytkownicy mogą już korzystać ze wspomnianego wcześniej wydania 6.0 Marshmallow. Tablet ten, podobnie jak i inne urządzenia sygnowane logo Nexus, otrzymuje aktualizacje bezpośrednio z firmy Google. To ogromna zaleta, bo z nowego systemu można było skorzystać zaraz po premierze - firma nie tylko udostępnia kolejne paczki przez aktualizację OTA, ale również pełne obrazy do samodzielnego flashowania. Cała operacja nie jest trudna, na witrynach Google dowiemy się jak ją wykonać, a na dodatek możemy wykorzystać narzędzia zewnętrznych deweloperów (np. Nexus Root Toolkit) do jeszcze szybszego wgrania nowej zawartości urządzenia. Daje nam to spore możliwości samodzielnego konfigurowania, ale ja chciałem pozostać przy czystym systemie, otrzymywać aktualizacje i nie kombinować z przeróbkami, które często pozostają wiele do życzenia.

Nexus i czysty Android #6

Czysty Android w wykonaniu Google ma swoich zwolenników, ma też przeciwników. Pracowałem z wieloma Nexusami i jestem jednak skłonny przypisać samego siebie do tej drugiej grupy. Dlaczego? Czyżby nawet czysty Android okazywał się zbyt wolny? Nic z tych rzeczy - tutaj nie ma za wiele do zarzucenia, bo interfejs jest nad wyraz przejrzysty, ustawienia i podstawowe aplikacje działają niesamowicie szybko, a zarazem dają nam dostęp do najważniejszych funkcji. No właśnie, tutaj jest pies pogrzebany: jedynie najważniejszych. Tablet to nie smartfon, a korzystając z Nexusa 9 możemy mieć wrażenie, że Google o tym nie pamięta i nie wykorzystuje zalet większej przestrzeni roboczej. Ot choćby ustawienia, które są wyświetlane tylko w jednej kolumnie i bez paska bocznego: to ogromna strata miejsca, które można przecież było zagospodarować w znacznie lepszy sposób. Spójrzmy na tablety np. Samsunga. Da się inaczej, da się lepiej to wykorzystać? No da.

Domyślne aplikacje są skromne, brakuje np. obsługi OTG, menadżera plików, czy chocby prostego korektora dźwięku.

Inny przykład to domyślny launcher, czyli Google Now Launcher – obsługuje karty Now, daje nam szybki dostęp do wyszukiwarki.. ale nic poza tym. Listy aplikacji nie spersonalizujemy, nie ukryjemy np. zbędnych skrótów, nie stworzymy własnych kategorii, nie zmienimy tła pod ikonami. Nie możemy też regulować wielkości ikon, a na Nexusie 9 widać, że nie są one dopasowane do tabletów. O ile na iPadach Apple wszystko jest czytelne (czasami może nawet za duże), o tyle tutaj zderzamy się z istnym bałaganem, niespójnością, nieczytelnością. Oczywiście, nikt nie zabrania nam wykorzystać Novy, Apexa czy innych programów uruchamiających, ale i tak pierwsze wrażenie jest kiepskie. Dotyczy to zresztą nie tylko tego Nexusa, ale całej tej serii jako takiej. Chodzą pogłoski, że Google usunie listę aplikacji z nowej odsłony Androida. Nie mam nic przeciwko, niech jednak zadba o dodatkowe opcje umożliwiające lepsze konfigurowanie ekranu głównego, z którym spędzamy przecież nieco czasu.

Nexus i czysty Android #7

Kolejna wada systemu to brak możliwości pracy z wieloma oknami, aplikacjami jednocześnie. Owszem, Android tego nie ma w standardzie, ale wspominam o takiej opcji, ponieważ niektórzy producenci o tym pomyśleli: mogłem z tego korzystać nawet w leciwym już nieco LG G2, czyli na smartfonie, a nie tablecie! Plany z tym związane są w powijakach i możliwe, że sytuacja zmieni się dopiero wraz z nowym Androidem. A teraz? No cóż… pozostaje powiedzieć, że wolałbym cięższego Androida, zmodyfikowaną nakładkę, która da mi większe możliwości i który spowoduje, że tablet nie będzie jedynie kopią smartfona z większym ekranem, ale czymś realnie sensownym. Widać to zresztą nawet po wejściu w listę aplikacji – żadnego menadżera plików tu nie uświadczycie i musicie instalować go osobno. O obsłudze np. OTG też nie ma mowy, a przypominam, że Nexusy nie posiadają złącz na karty SD i jedynym substytutem w tej sytuacji jest wykorzystanie chmury. Brak DSP... a zresztą, góra ograniczeń jest spora.

Nexus i czysty Android #2

Oczywiście są i zalety. Nexus i Android w wykonaniu Google może liczyć na regularne aktualizacje – i firma faktycznie je dostarcza, bo raz w miesiącu otrzymuję powiadomienie o kolejnych poprawkach bezpieczeństwa. Co wprowadzają? Z monitów się nie dowiemy, ale między bajki można włożyć narzekania malkontentów o tym, że Google nie aktualizuje swojego systemu. To, co dzieje się na innych urządzeniach to zupełnie inna para kaloszy. Tam winni są producenci, a także operatorzy, którzy nie zawsze dostarczają te poprawki do użytkowników (albo inaczej, rzadko kiedy to robią). Niestety poprawki dostarczane przez Google nie rozwiązały problemów, o których wspominałem, a pracownicy korporacji zalecają jedynie przywracanie sprzętu do ustawień fabrycznych. Tak, daje to efekty... na pierwsze kilka dni, po czym tablet znów nie nadaje się do pracy z wieloma aplikacjami i użytkownik musi kombinować, jak sobie z tym poradzić.

Rzecz jasna mógłbym wykorzystać custom ROM-y, mógłbym zrootować urządzenie, dodać np. Xposed i kombinować… kombinować jak kiedyś, jak koń pod górę, jak to robi wielu użytkowników Nexusów – bo jak widać, bez tego inaczej bywa ciężko. Większość aplikacji, jakie kupiłem w Google Play to różne narzędzia, zakupione właśnie w czasie używania smartfonów Nexus i łatających ich braki. Nie tego jednak oczekuję się od niezbyt taniego urządzenia, nie kombinowania, lecz działania, po prostu. Przyznam, że spróbowałem i po raz kolejny na tym sprzęcie i na czystym Androidzie się zawiodłem. Gdybym mógł cofnąć się w czasie, dopłaciłbym do iPada niezależnie od tego, co kto sądzi o jego użyteczności: Windows w zastosowaniach kanapowo-rozrywkowych nie sprawdza się w ogóle, a na Androidzie mamy loterię: biedną czystą edycję, albo liczne problemy z nakładkami producentów. A do poprawek nikt się nie śpieszy, bo i po co, skoro ten rynek jest już nasycony i poszczególne firmy przestają zwracać uwagę na tablety?

Sytuacja tabletów mogłaby być inna, gdyby Google lepiej wykorzystało oprogramowanie. Tak się jednak nie stało, są to głównie zabawki.

Wiem, że znajdzie się tu wielu zwolenników Androida, wiele osób, które powiedzą, że Nexusy są super, bo dają im ogromne możliwości – zgoda Panie i Panowie, macie rację! Rzecz w tym, że przychodzi czasem taki moment, że z tego, co kupiliśmy, chcemy po prostu korzystać, a nie zajmować się bzdurnymi technikaliami. Nie po to kupujemy samochód, aby leżeć pod nim (a przynajmniej w teorii), nie po to kupujemy smartfony i tablety, aby użerać się z bzdurami. Nexus miał mi to zagwarantować, nie zrobił tego jednak i wiem, że w świecie Androida ciężko będzie mi teraz polecić komuś cokolwiek. Bo skoro nawet Google nadal nie dba, nadal nie przywiązuje do dopracowania uwagi, to jak to mają robić firmy, które po prostu wykorzystują tworzony przez tę korporację system? A ja już nie chcę być testerem.

Źródło: PurePC.pl
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Łukasz Tkacz
Liczba komentarzy: 137

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.