Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test GeForce GTX 980 - Szybki i wściekły, czyli Maxwell na bogato

Sebastian Oktaba | 19-09-2014 04:30 |

Technologia G-Sync - Nowa jakość w płynności obrazu

Jednym z głównych atutów kart graficznych NVIDII jest obsługa technologii G-Sync, czyli autorskiej metody synchronizacji pionowej, która niejako konsoliduje zalety włączonego oraz wyłączonego V-Sync. Jednak żeby skorzystać z takiego rozwiązania trzeba posiadać nie tylko kartę graficzną GeForce 600/700/900, ale również monitor z odpowiednim modułem - naszym punktem odniesienia będzie 27 calowy ASUS ROG Swift PG278Q. Co przynosi G-Sync? Powinien zażegnać wiele problemów dotyczących generowania obrazu, a przede wszystkim tearing (rwanie), stuttering (przycięcia) czy zredukować input lag (opóźnienia), które są niesamowicie irytujące podczas grania. Zwykła synchronizacja pionowa spisywałaby się świetnie, gdyby karta graficzna renderowała stabilne 60 klatek na sekundę, niemniej w czasie dynamicznej rozgrywki ciągle doświadczamy skoków płynności. Monitor odświeża obrazy z ustawioną na sztywno częstotliwością, a ponieważ jest urządzeniem niezależnym, karta graficzna dotychczas nie miała ostatecznego głosu w całym procesie, chociaż to właśnie ona odpowiadając za renderowanie klatek powinna sprawować kontrolę nad momentem wyświetlenia obrazu. Przewaga G-Sync nad chociażby Adaptive V-Sync jest ogromna, bowiem wcześniejsza metoda eliminowała zacinanie się obrazu podczas korzystania z V-Sync, jednak problem z opóźnieniem w jego wyświetlaniu wciąż pozostawał (GPU opóźniało generowanie kolejnych klatek do czasu rozpoczęcia nowego cyklu odświeżania monitora) - teraz po wszystkich tych cholerstwach pozostały tylko złe wspomnienia.

Tutaj z pomocą przychodzi sprzętowy moduł G-Sync, który wyposażono w specjalny układ scalony oraz 768 MB pamięci DDR3 do przechowywania kluczowych danych m.in.: ostatniej klatki obrazu, zaś komunikacja między monitoremi kartą graficzną odbywa się wyłącznie poprzez złącze DisplayPort 1.2. Ten ostatni czynnik będzie trochę ograniczający, ponieważ nie wszystkie modele kart graficznych posiadają takie wyjście, aczkolwiek począwszy od GeForce GTX 760 generalnie jest to standard. Działanie G-Sync polega na synchronizacji częstotliwości odświeżania monitora z prędkością renderowania klatek na karcie graficznej, manipulując parametrem VBLANK (Vertical blanking interval) tzn.: różnicą czasu między ostatnią linią pierwszej ramki, a początkiem pierwszej linii następnej. Innymi słowy - takie rozwiązanie pozwala karcie graficznej wymusić na monitorze odświeżenie obrazu dokładnie wtedy, kiedy może wyświetlić pełną ramkę. Zniwelowane zostają rozmycia i zacięcia spowodowane dwukrotnym wyświetleniem tej samej klatki, a opóźnienia są równe odstępom pomiędzy renderowaniem kolejnych. Technologia NVIDIA G-SYNC zapewnia, że wyświetlana jest każda klatka renderowana przez układ GPU w ramach maksymalnej częstotliwości odświeżania monitora.

Żeby trwale aktywować G-Sync wystarczy w zakładce Manage 3D Settings w sterownikach GeForce wskazać w polu Vertical Sync metodę G-Sync, która będzie dostępna jeśli posiadamy kartę graficzną GeForce GTX 600/700/900 oraz monitor z takim modułem. Później w zasadzie nie trzeba martwić się czymkolwiek - technologia działa automatycznie we wszystkich nowszych i starszych tytułach, nawet jeśli powstawały przy udziale konkurencji (np.: Crysis 3 czy Far Cry 3 należące do programu AMD Gaming Evolved). Niestety, inne konfiguracje niż podane wyżej nie zapewniają obsługi G-Sync, bowiem jest to zamknięty standard NVIDII. Generalnie nie uznawałem się za wielkiego entuzjastę takich rozwiązań, ani nawet specjalistę w dziedzinie monitorów, jednak w tym przypadku zobaczyć znaczy uwierzyć - dałem się przekonać, ponieważ G-Sync rzeczywiście podnosi komfort zabawy. A przecież o frajdę tutaj chodzi, nieprawdaż? W jak dużym błędzie byłem zdałem sobie sprawę dopiero po fakcie...

Jeżeli czytanie teoretycznych objaśnień trochę Was znudziło, to powinno zaciekawić krótkie sprawozdanie, jakie wrażenia wywołuje G-Sync na przykładzie ASUS ROG Swift PG278Q. Otóż zaimplementowanie tej technologii w testowanym monitorze przyniosło kapitalny efekt. Jakość obrazu jest pierwszorzędna, natomiast granie z włączonym G-Sync na 144 Hz matrycy o rozdzielczości WHQD dosłownie wypala oczy... w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wcześniej nie miałem okazji wypróbować podobnego tandemu, jednak teraz naprawdę chciałbym go zatrzymać... najlepiej w domu przy platformie do recenzowania gier komputerowych. Obraz okazuje się bardzo stabilny i płynny, żadne pasy nie doskwierają, opóźnienia są minimalne - rzeczywiście czuć różnicę względem redakcyjnego EIZO. Pomysł jest bezsprzecznie rewolucyjny i NVIDIA wykonała bardzo dobry ruch, który mnie osobiście przypadł do gustu. Monitorów wspierających G-Sync, także tych kosztujących mniej niż 3000 złotych będzie przybywać, dlatego już ostrzę sobie ząbki na jakiś model o rozdzielczości FullHD.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 43

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.