Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Gdzie się podziały tamte komunikatory?

LukasAMD | 20-06-2016 12:00 |

Gdzie się podziały tamte komunikatory?Ostatnio wiele ciekawego się działo w świecie komunikatorów internetowych. Te istnieją od dawna, ale zmiany, jakie zaszły już nie tylko w ciągu kilku tygodni, ale nawet 2-3 lat dobitnie pokazują, jak wiele można było w tej kwestii zrobić. Niekoniecznie dobrze, bo dla niektórych aktualna sytuacja na pewno nie jest przyjemna. Z drugiej natomiast strony zwraca się uwagę choćby na prywatność czy odcinanie usług od serwisów-molochów, a to niezaprzeczalna zaleta… o ile nie jest jedynie marketingowym bełkotem, ale i realną ochroną użytkowników. Teraz znajdujemy się w bardzo ciekawej sytuacji, bo rynek tego typu oprogramowania nieco się wyklarował, a zarazem pokazał, że nie ma nic pewnego – jeżeli ktoś uważa np. Facebookowego Messengera za jedyne sensowne medium transmisyjne, to może się mylić.

Przez ostatnie lata komunikatory znacznie się zmieniły. Czy na lepsze, czy na gorsze? To już każdy musi ocenić zgodnie z własnymi potrzebami.

Zanim przejdziemy do aktualnej sytuacji, wróćmy pamięcią do tego, co było kiedyś. Mam nadzieję, że nieco bardziej zaawansowani wiekiem użytkownicy wybaczą mi to, że pominę erę rozkwitu i prężnego działania IRC – ja się już na to nie załapałem… albo mówiąc inaczej, w chwili, gdy sam zacząłem używać Internetu, IRC jeszcze funkcjonował i to prężnie, ale ja i inni przedstawiciele młodego pokolenia nie byliśmy już nim specjalnie zainteresowani. Istniały bowiem inne metody komunikacji, opatrzone pewnymi wodotryskami, a zarazem w pewien sposób wygodniejsze… no i niekontrolowane, bez moderatorów, bez osób pilnujących porządku czy kanałów w jakichś sposób narzucających tematykę dyskusji. Oczywiście czat grupowy a prywatne rozmowy to co innego i nie można o tym zapominać.

Ja w każdym razie swoją przygodę z komunikatorami rozpocząłem od Gadu-Gadu. Wtedy był to program w wersji... 5, 6? Pewnie tak, bo był skromny, nie katował komputera ogromnymi reklamami, a ascetyczny interfejs był niesamowicie czytelny. Aplikacja działała, dawała spore możliwości i była niesamowicie wygodna. Bo i po co dzwonić (i z czego, skoro wtedy nie miało się jeszcze komórek), po co chodzić do znajomego przez pół miasta, skoro można było szybko „poklikać”? To zmieniło sposób komunikacji i uważam, że zaważyło na tym, jak wiele innych młodych osób widzi to obecnie. Teraz komunikator jest w efekcie czymś naturalnym, jego istnienie nie dziwi, prostota nie zaskakuje, a główna funkcja, jakim są czaty tekstowe wrosła już w naszą świadomość i funkcjonowanie na dobre. Jeżeli doliczymy do tego dodatki takie jak choćby przesyłanie plików – nawet działające kulawo, było naprawdę świetnie.

Komunikatory w XXI wieku #1

GG jest tak naprawdę swego rodzaju ewenementem. Kiedyś korzystało z niego większość internautów z Polski. W tym samym czasie na świecie rządziło co innego – ICQ, AIM, czy Windows Live Messenger to tylko przykłady aplikacji, które miały wielomilionowe bazy użytkowników, a które mimo wszystko w naszym kraju popularności nie zdobyły. Dlaczego? Trudno to jednoznacznie stwierdzić, całkiem możliwe, że po prostu nie były odpowiednio dopasowane do naszego rynku, a GG zdobyło go przecież prawdziwym szturmem. Nie tylko ono zresztą, bo użytkownicy mogli korzystać z aplikacji Tlen, Konnekta, Spika czy Stefana. W zasadzie każdy większy serwis będący symbolem polskiego internetu miał coś takiego w zanadrzu. Z obecnej perspektywy można zapytać: jak to możliwe, że to się opłacało? Infrastruktura, budowa i rozwój programów… a jednak działało i to przez bardzo długi czas.

Kiedyś mogliśmy korzystać z wielu aplikacji do obsługi jednego protokołu. Teraz takie sytuacje są w zasadzie niemożliwe, użytkownik jest skazany na oficjalne aplikacje producenta.

Tutaj warto nadmienić, że rozważania nasze możemy rozbić na dwie kwestie: aplikacje-komunikatory, a także protokoły, jakie te aplikacje wykorzystują. Nie każdy program musi bowiem korzystać z serwerów własnego producenta, mogą one wykorzystywać w lepszy lub gorszy sposób inne sieci. Nie zawsze jest to zgodne z prawem – takie GG od dawnych czasów zastrzegało, że używanie do komunikacji innych aplikacji (a więc np. takich, gdzie nie ma reklam) jest niezgodne z regulaminem usługi, ale od strony technicznej nie było to blokowane, a użytkownicy nie ponosili żadnych niemiłych konsekwencji. Takie przyjazne i otwarte podejście sprzyjało powstawaniu kolejnych i kolejnych aplikacji, które pozwalałyby nam komunikować się z dotychczasowymi kontaktami nieco inaczej, w sposób wygodniejszy, z dodatkowymi opcjami a być może i integrując w jednej aplikacji wiele funkcji.

Komunikatory w XXI wieku #2

Niektórzy czytelnicy na pewno kojarzą Mirandę – bardzo rozbudowany i wysoce konfigurowalny komunikator, do którego stworzono tyle wtyczek, że raczej nie byłbym w stanie ich wyliczyć. Wiele razy do niej podchodziłem jako do niezwykle zaawansowanego narzędzia, które mogą idealnie dopasować do własnych preferencji… i zawsze odbijałem się od niego niczym od muru, właśnie za sprawą tego, że posiada tyle opcji: po prostu należę do osób, które lubią ustawiać po swojemu, ale w pewnym zakresie. Część opcji może być natomiast schowana i dobra „domyślnie”. Nie urąga to jednak w żaden sposób samej Miradzie, jako aplikacji, która znalazła ogromne grono zwolenników i jest zresztą aktywnie rozwijana po dziś dzień. Nadal ma ogromne możliwości, nadal dzięki niej możemy korzystać z wielu sieci, nawet jeżeli są one już nieco archaiczne i nie znajdziemy na nich zbyt wielu znajomych.

Wśród polskich aplikacji z nutką sentymentu chciałbym zatrzymać się przy dwóch. Pierwsza to AQQ – również multikomunikator, który początkowo o ile pamięć mnie nie myli, oprócz GG oferował także własny protokół, a później zastąpiono to otwartym XMPP. Aplikacja w porównaniu do oficjalnego klienta Gadu-Gadu (a w szczególności późniejszych jego wersji) odznaczała się wysoką wydajnością, a także wieloma przydatnymi dodatkami: rozmowy w kartach, możliwość wysyłania obrazków, używania skrótów klawiaturowych czy sprawdzania pisowni. Niestety w pewnym momencie i ten komunikator zaczął nieco puchnąć. Na tyle, że sam zacząłem się rozglądać za alternatywą. Z czasem uznałem, że rezygnacja z niego była najlepszym wyjściem, AQQ stało się bowiem na wiosnę 2014 roku komunikatorem płatnym… pobieranie opłat za tego typu aplikację w tym okresie było już strzałem we własne stopy, kolana i głowę, bez żadnej dobrej przyszłości. Nie wiem, jak wygląda jego los obecnie, ale z tego, co mi wiadomo, nie jest za dobrze.

Komunikatory w XXI wieku #3

Druga aplikacja to WTW – ascetyczny, prosty, pozbawiony niektórych typowych dla komunikatora funkcji, a zarazem rozbudowany o inne ciekawe narzędzia. Wystarczy wspomnieć, że WTW nie ma powiadomień dźwięków ani emotikon (w standardzie, możliwe jest ich dodanie przez rozszerzenia), aby część użytkowników popatrzyła się na niego krzywym okiem… ale mi się wydaje, że taka prostota i skupienie na tym, co najważniejsze, czyli treści, zdobyło moje serce. Z WTW korzystałem długo – bo zapewniał świetną obsługę GG, XMPP, przez jakiś czas Skype, a od jakiegoś czasu także czatu Facebooka, czym „masakruje” konkurencję. Używałbym go dalej, gdyby nie fakt, że przesiadłem się na OS X i korzystanie z maszyny wirtualnej do obsługi komunikatora wydaje mi się co najmniej delikatną ekstrawagancją. Inna sprawa, że właśnie znacznie zmieniły się realia samych komunikatorów i protokołów, z których te korzystają. Raczej na gorsze względem tego, czego korzystaliśmy jeszcze kilka lat temu.

XMPP: lekarstwo na całe zło i problemy komunikatorów? Niestety nie, został bowiem wykorzystany do... zamknięcia użytkowników w rezerwatach poszczególnych firm.

W tym wszystkim nie sposób pominąć otwarty standard XMPP i to, co dał zarówno nam, użytkownikom, jak i różnym firmom. W teorii użytkownicy korzystający z serwerów XMPP (a jest ich wiele i konta założymy na nich za darmo) mogą komunikować się między sobą niemalże bez ograniczeń. Rozszerzenia protokołu wprowadzają np. możliwość przesyłania plików, informacji o tym, czego słuchamy, wykonywania połączeń, szyfrowania wiadomości, a także tworzenia list prywatności i dokładnego ustalania, w jaki sposób komunikujemy się ze znajomymi. To narzędzie potężne, a zarazem stosunkowo łatwe do wdrożenia we własnym zakresie – piszę to na bazie własnych doświadczeń z serwerem Prosody, którego uruchomienie we własnej domenie okazało się bardzo proste, a komunikacja z innymi użytkownikami niezawodna. Zalety XMPP zostały szybko docenione, ale jego otwartość wykorzystana odwrotnie, niż moglibyśmy się tego spodziewać.

Komunikatory w XXI wieku #4

Kiedyś Google oferowało swój komunikator gTalk korzystający z XMPP (a po części zamkniętych rozwiązań). Był on kompatybilny z innymi serwerami, choć częściowo i czasami wymiana wiadomości nie była możliwa. Firma zmieniła gTalka na Hangouts – nowy komunikator, który również korzysta z XMPP, ale nie pozwala już na komunikację z osobami z innych serwerów (a przynajmniej moje doświadczenia pokazują, że jest to na tyle problematyczne, że w zasadzie bezsensowne). Podobnie ma się sprawa z Facebookiem. Jego Messenger początkowo również korzystał z XMPP, a następnie został na tyle zmodyfikowany, że postanowiono go zamknąć – serwery XMPP umożliwiają wyłączenie komunikacji z innymi domenami, więc to nie stanowi najmniejszego problemu. Doszliśmy więc do prawdziwego koszmarku: z jednej strony mamy otwarty standard, z drugiej zupełnie zamknięte, niezależne od siebie platformy komunikacyjne. I to ma być wygodne?

Mobile-first a także mobile-only to domena nowych komunikatorów. Klasycy nie mają tu czego szukać, dla nich takie rozwiązania nie będą wygodne i przyjazne.

Nie, to nie jest wygodne. Dodatkowo taka sytuacja powoduje, że często jesteśmy zmuszeni do wykorzystywania oficjalnych narzędzi producentów. To już nie czasy popularnego GG, gdzie my sami (oczywiście wbrew regulaminowi) dobieraliśmy aplikację do protokołu. Teraz wyboru nie ma lub jest on marginalnie mały, a alternatywy wyraźnie odstają od oryginałów. Wszystko byłoby dobrze, gdyby te aplikacje dostarczane przez twórców jeszcze działały prawidłowo, były niezawodne. A czy użytkownikom Androida trzeba przypominać o tym, jak potrafi działać Messenger i jak marnotrawi energię w naszym akumulatorku? Ile miejsca zajmuje, jak wiele pamięci RAM wymaga? Raczej nie, jest to problem ogólnie znany, ale i inne komunikatory nie są wolne od tego typu wad. Przyjemne wyjątki można byłoby liczyć na palcach połowy dłoni, ale w tym przypadku dojdziemy do innego problemu – co z tego, że istnieją ciekawe rozwiązania, skoro nikt z nich nie korzysta?

Komunikatory w XXI wieku #5

Kolejny „problem” to przejmowanie rynku przez komunikatory mobile-only. Bo jak można inaczej nazwać WhatsAppa czy Vibera? Jak można nazwać wymuszanie przez Facebooka instalację Messengera i wyłączanie mobilnej wersji witryny z nim (wciąż działa po przełaczeniu przeglądarki w tryb desktopowy)? Ludzie nie są już tak chętni do sięgania po skomplikowane, przebajerowane Skype. Wolą łatwe w obsłudze i wymagające jedynie numeru telefony aplikacje na smartfony, które i tak mają przy sobie. Ich możliwości w porównaniu do klasycznych aplikacji desktopowych są niewielkie i nad tym najbardziej ubolewam. Dodatkowo oczywiście nie są one ze sobą zgodne, więc jeżeli mamy znajomych „z różnych parafii”, to jesteśmy w zasadzie skazani na wykorzystywanie wielu aplikacji. Multikomunikatory? W przypadku wersji mobilnych już niemalże nie istnieją – mile odznacza się Disa.im, ale na tym wyliczankę w zasadzie możemy skończyć.

Obecnie można mówić o prawdziwym dramacie pod względem rozwoju tak komunikatorów, jak i protokołów. Albo może nie, to byłoby znacznie zbyt ogólne postawienie sprawy. Obecna sytuacja to dramat dla osób, które wolą klasyczną formę komunikacji - dostęp do komunikatora także z komputera, aplikację desktopową stworzoną do tego celu, a także niektóre funkcje takie jak choćby możliwość szybkiego i łatwego przeszukiwania archiwum w celu odnalezienia jakichś konkretnych rozmów. Obecnie o coś takiego trudno, a w przypadku komunikatorów nastawionych na mobile-first w ogóle trudno mówić choćby o potencjalnych szansach na jakieś zmiany. Rynek to zresztą weryfikuje, a skoro użytkownicy coraz częściej sięgają po urządzenia mobilne zamiast pełnoprawne komputery, to i najwidoczniej nie ma sensu rozwój takich aplikacji. To koszty, to inwestycje, które mogą się nie zwrócić i nie trafić do ogółu… a ja mogę jedynie ubolewać nad tym, że tym ogółem nie jestem, a na dodatek lubię minimalizm – a więc kilka osobnych aplikacji... to o kilka za dużo.

Komunikatory w XXI wieku #6

Oczywiście nie jest tak, że komunikatory, z jakimi możemy się zetknąć obecnie, nie mają zalet. Mają ich całe mnóstwo: szybkie przesyłanie plików (i to sprawne), zdjęć, dzielenie się dodatkowymi informacjami, integracja z usługami, z których korzystamy, czy wreszcie synchronizacja między wieloma urządzeniami. Poza tym dochodzi większy nacisk na bezpieczeństwo, choć to jest domena tyko niektórych z nich. O ile Facebook zbiera o nas dużo informacji (o ile korzystamy z całego serwisu), o tyle taki WhatsApp czy Signal pokazują już coś znacznie przyjemniejszego i to pomimo faktu, iż pierwsza z tych usług należy do… Facebooka. Trudno też powiedzieć, że wspominana wcześniej prostota nie jest zaletą: najważniejsze komunikatory są dostępne na wszystkich platformach, to rozwiązania zamknięte technologicznie, ale otwarte, jeżeli chodzi o urządzenia – to nie to samo co np. iMessages, z którego skorzystają (często nieświadomie) jedynie posiadacze sprzętu od sadowników.

Ja nie mam zamiaru instalować 10 aplikacji. W razie istotnej sprawy zawsze istnieje SMS, a także telefon. Nie mają tylu funkcji ale... każdy je zna i każdy z nich korzysta.

Co dalej? Jak zwykle nie jestem w stanie tego powiedzieć, nie jestem bowiem wróżbitą. Podoba mi się integrowanie komunikatorów z podstawami, czyli np. SMS-ami (ostatnio wprowadzone w Messengerze zdaje się naprawdę spełniać swoją funkcję). Podoba mi się odpływ użytkowników z sieci-molochów… ale nie podobają mi się za bardzo plany intensywnego wykorzystywania najróżniejszych botów, zamiany komunikatorów na swego rodzaju aplikacje ogólnego przeznaczenia, a właśnie takie pomysły się pojawiają. Wolałbym coś klasycznego, coś zwykłego, nad czym – choćby tylko hipotetycznie – miałbym nieco większą kontrolę… jak jednak zauważyliście pod wcześniejszym felietonem, postępu i zmian się nie zatrzyma. Przyjdzie się dostosować… albo przerzucić na telefon i sms. Jeżeli ktoś będzie miał jakąś sprawę, na pewno brak komunikatora z mojej strony nie stanowiłby wtedy dla niego żadnej realnej przeszkodzy.

Źródło: PurePC.pl
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Łukasz Tkacz
Liczba komentarzy: 97

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.