Darmowy internet do 2020 roku w całej Unii Europejskiej?
Dostęp do internetu w Polsce jest powszechny, łatwy i stosunkowo tani. W wielu domach mamy podłączone stałe łącze o czym świadczą liczni czytelnicy PurePC, wychodząc do restauracji czy nawet knajpy typu fast food spotykamy się z darmowym WiFi, a w większych miastach wojewódzkich dostępne ono bywa również w komunikacji miejskiej. Jednak nie wszyscy mają tyle samo szczęścia - ponad 24 procent polskich gospodarstw domowych nie ma kontaktu z globalną siecią. Podobnie, acz nieco lepiej sytuacja wygląda w Unii Europejskiej, gdzie dostępu do internetu nie posiada 17 procent domostw. Jednak niedługo ma to ulec zmianie. Jak? Oczywiście za sprawą Parlamentu oraz Komisji Europejskiej - do 2020 roku na terenie całej UE ma pojawić się darmowy internet.
Niebieska ręka sprawiedliwości dotknie również serwisy wideo, które zobowiązane zostaną do zautomatyzowanego wyszukiwania i usuwania nagrań wykorzystujących muzykę lub obrazy objęte prawem autorskim.
Te śmiałe postulaty pochodzą z "orędzia o stanie Unii w 2016 r." wygłoszonego przez luksemburskiego polityka a zarazem przewodniczącego w Parlamencie Europejskim, Jean-Claude Junckera. Cyfrowa inicjatywa Komisji Europejskiej ma być podzielona na dwa etapy. W pierwszym wydane zostanie 120 milionów euro, co ma zapewnić darmowy, bezprzewodowy dostęp do Internetu w każdej europejskiej wsi oraz mieście przed rokiem 2020. Dokładniej chodzi o sieci WiFi w pobliżu głównych ośrodków życia publicznego. Drugi krok teoretycznie potrwa do 2025 roku, a jego celem ma być pełne wdrożenie sieci w standardzie 5G oraz szerokopasmowego internetu o prędkości 100Mbps w każdym europejskim domu. Po co? Po pierwsze - cyfryzacja w obecnych czasach staje się podstawą ludzkiego funkcjonowania. Po drugie - ma to stworzyć przynajmniej 2 miliony nowych miejsc pracy.
MSWiA ostrzega osoby sprzedające zarejestrowane karty SIM
To nie koniec ciekawostek technologicznych, jakich doszukać można się w orędziu. Kolejnym ważnym punktem programu ma być dumnie brzmiące "wzmocnie pozycji europejskich artystów i twórców". Co to oznacza w praktyce? Reformację europejskiego prawa autorskiego. Dużo większy nacisk ma zostać kładziony na własność intelektualną dziennikarzy, artystów oraz wydawców - bez znaczenia czy amatorów, czy też profesjonalistów. Giganci tacy jak Google zostaną zmuszeni do dzielenia się zyskami uzyskiwanymi z reklam wyświetlanych w wynikach wyszukiwania, zawierających fragmenty chronionych treści. Niebieska ręka sprawiedliwości dotknie również serwisy wideo, które zobowiązane zostaną do zautomatyzowanego wyszukiwania i usuwania nagrań wykorzystujących muzykę lub obrazy objęte prawem autorskim. Wszystko to wygląda bardzo pięknie i szlachetnie, ale tym samym niestety mocno utopijnie. Co z tego wyjdzie okaże się w praniu. Biorąc pod uwagę okres niecałych 10 lat jest szansa na spełnienie chociaż części z obietnic pana Jean-Claude Junckera.