Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Resident Evil VII: Biohazard PC - Rodzinny horror

Sebastian Oktaba | 12-02-2017 13:00 |

Zombie odeszły do lamusa

Potyczki na początku rozgrywki stanowią katorżniczą lecz emocjonującą czynność, mającą w gruncie rzeczy niewiele wspólnego z ostatnimi odsłonami Resident Evil, będącymi przecież rasowymi strzelaninami. Tymczasem w pierwszym rozdziale Biohazard jesteśmy pozbawieni jakiegokolwiek sensowniejszego uzbrojenia, dlatego przed oponentami trzeba uciekać, chować w ciemnych zakamarkach albo wykorzystywać trudno dostępne przejścia do zmylenia pościgu. Oj, ciśnienie trochę skacze podczas zabawy w berka. Jedyną formą ochrony w przypadku konfrontacji pozostaje blokowanie ciosów własnymi rękami, chociaż zwykle okładani jesteśmy szponami lub ciężkimi metalowymi przedmiotami, co momentami wygląda średnio wiarygodnie. Chętnie usłyszałbym także odpowiedź na pytanie, dlaczego twórcy nie wprowadzili możliwości atakowania pięściami? Skoro kikutów używamy do zasłaniania, sztuczne ograniczenie zdolności ofensywnych bohatera wydaje się kompletnie pozbawione sensu, mocno doskwierając zanim znajdziemy ostre narzędzia. Początkowo byłem przekonany, że ukończenie kampanii w takim układzie może stanowić poważne wyzwanie, ale później jatka zaczyna nabierać dynamiki.

Recenzja Resident Evil VII: Biohazard PC - Rodzinny horror [nc9]

Zdobycie scyzoryka jeszcze niewiele zmienia, bowiem mocniejszym przeciwnikom w osobach domowników krzywdy konwencjonalnymi metodami nie wyrządzimy, aczkolwiek bardziej pospolitych możemy już skutecznie wyeliminować. Kiedy znajdziemy pistolet ciężka atmosfera powolutku zaczyna się rozrzedzać. Wprawdzie wciąż jesteśmy zmuszeni unikać bezpośrednich spotkań z szalonym małżeństwem, włodarzami rozkładającej się posiadłości, jednak pełny magazynek znacznie podnosi pewność siebie. Oczywiście, regularnie przybywa coraz potężniejszych zabawek służących do zmniejszania populacji mutantów - najpierw znajdujemy strzelbę automatyczną, następnie miotacz płomieni, granatnik oraz zdalnie detonowane bomby. Shotgun to zresztą fantastyczne lekarstwo na wszelkie problemy - mając takiego koleżkę w inwentarzu poważniejsze zmartwienie stanowią tylko bossowie, System walki okazuje się niestety wyjątkowo siermiężny, a wykorzystywanie broni siecznej jest wyjściem awaryjnym z trzech powodów - mizernej skuteczności, ryzyka oberwania i ogólnej toporności. Używanie giwer również zrealizowano mało efektownie, niemniej satysfakcję przynosi samo posiadanie żelastwa, które nareszcie zapewnia przewagę nad oponentami.

Recenzja Resident Evil VII: Biohazard PC - Rodzinny horror [nc12]

Resident Evil: VII: Biohazard generalnie jest produkcją wymagającą, chociaż jeśli spojrzymy na niektóre japońskie survival horrory, poziom trudności wydaje się umiarkowany. Walka potrafi solidnie sponiwierać, aczkolwiek szeregowe potwory stanowią zagrożenie wyłącznie przy bliższym kontakcie. Najgroźniejszą bronią większości przeciwników jest zaskoczenie - wyłażą znienacka, czekają za rogiem, ukrywają w ciemnościach itp. Trzeba być czujnym i trenować celność. Spodziewałem się natomiast niedoborów amunicji, której początkowo rzeczywiście trochę brakuje, niemniej w połowie kampanii miałem już plecak wypełniony wszelkiej maści kulkami. Skąd na odludziu taki arsenał? Biohazard pozwala samemu tworzyć określone przedmioty z odpowiednich składników m.in.: amunicję i apteczki. Dzięki temu jesteśmy praktycznie samowystarczalni, ale zarządzanie ekwipunkiem o ograniczonej pojemności bywa mocno upierdliwe - interfejs projektował chyba konsolowy masochista. Jest też kilka głupich pomysłów np.: wyrzucenie przedmiotu oznacza jego zniszczenie. Ratunkiem dla nadwyżek pozostają specjalne skrzynie dostępne w punktach zapisu.

Recenzja Resident Evil VII: Biohazard PC - Rodzinny horror [nc1]

Potwory występują w dwóch odmianach - brzydali będących nieudanym owocem mutacji oraz bossów. Pierwsza grupa doskonale rozumie argumenty siłowe, definitywnie umierając po zaaplikowaniu kilku(nastu) ołowianych pestek, wiaderka śrutu lub rozgrzewającej porcji płynnego paliwa. Wśród łapserdaków znajdziemy powolne szponiaste monstra, wielkie grubasy atakujące śluzem czy znacznie szybsze pająkowate ścierwa. Stawkę zamykają przerośnięte robaczki, które bez większego problemu można wykończyć nawet scyzorykiem. Repertuar jest wyjątkowo skromny, zaś uprzedzając pytania - klasycznych zombiaków nie uświadczymy. Bossowie mają natomiast zwyczaj uprzykrzania rozgrywki przed ostatecznym starciem, jakimś cudem pozostając niewzruszonym na obrażenia, dlatego szkoda pakować weń amunicję. Dopiero właściwy pojedynek kończy ich panoszenie. Zapomnijcie jednak o epickich starciach, wymagających opracowywania wymyślnych strategii, bowiem Capcon postawił na oklepane schematy - trzeba wytrzymać zdrowotnie, odwzajemnić zaloty kontratakiem, ewentualnie wyszukać wrażliwy punkt adwersarza. Pod względem bestiariusza Biohazard nie zachwyca.

Recenzja Resident Evil VII: Biohazard PC - Rodzinny horror [nc13]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 46

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.