Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Painkiller: Hell & Damnation - Pan Killer powraca!

Sebastian Oktaba | 10-11-2012 12:30 |

Czy to Pan Killer?

Wbrew pozorom Painkiller: Hell & Damnation nie jest typowym remake'm odtwarzającym oryginał w skali jeden do jednego, wykorzystującym tylko nowszą technologię. Recenzowany tytuł łączy w sobie dwa pierwsze epizody Painkillera z uwzględnieniem samodzielnego dodatku Battle Out of Hell. O ile początkowo zmiany względem pierwowzoru dość trudno wychwycić, to wraz z rozwojem wydarzeń nabierałem pewności, że mamy do czynienia z chaotycznym miszmaszem. Twórcy powinni skupić uwagę na jednym tytule, zamiast łapać kilka srok za ogon, bo otrzymujemy tak naprawdę po kawałku PK i BOOH. Niestety, wszystkich poziomów nie przeniesiono, trochę pomieszano też klimaty, wrzucając stwory z innych leveli tam, gdzie kompletnie nie pasują. Skutkiem cięć Painkiller: Hell & Damnation na średnim poziomie trudności można ukończyć w niespełna sześć godzin, co jest wynikiem poniżej oczekiwań. Głodnym wrażeń pozostaje tryb cooperative lub regularny multiplayer z deathmatch i CTF na czele.

Fabuła w rasowych oldschoolowych strzelaninach pierwszoosobowych głównej roli nigdy nie odgrywała, chociaż w ogólnym rozrachunku zwykle witana jest z otwartymi ramionami. Dobry scenariusz potrafi przecież sporo wnieść, a jego kompletny brak popsuć nawet najbardziej widowiskową rzeźnię. Czasy Dooma i Wolfenstein 3D dawno już mięły, pewne standardy uległy zmianie. Cóż... w Painkillerze historyjka dosłownie wołała o pomstę do nieba, zaś remake ponownie serwuje nam mocno przeterminowanego suchara. Główny bohater o imieniu Daniel, pochodzącym z hebrajskiego i oznaczającym „Moim sędzią jest Bóg” tudzież „Sędzia Boży”, zawiera z siłami ciemności pewną umowę...

W stworzonym na nowo filmiku inaugurującym krucjatę, Daniel ginie wraz z ukochaną w tragicznym wypadku samochodowym, który rozdziela ich dusze. Ładniejsza strona związku trafia na zielone rajskie pastwiska, natomiast nasz protegowany nie przechodzi pomyślnie selekcji przed bramką Świętego Piotra. Frustracja i tęsknota w Danielu narastała, który przesiadywał na cmentarzach lub włóczył bez celu po zaświatach, aż nagle zjawiła się dobra wróżka. Dobrodziej o wyjątkowo nieprzyjaznym obliczu, będący w istocie Ponurym Żniwiarzem, zaproponował nieszczęśnikowi rozwiązanie problemu i sowitą nagrodę za pomoc. Facet od brudnej roboty musi najpierw ukatrupić legiony piekielnych łapserdaków, duszyczki przekazać zleceniodawcy, zaś w nagrodę otrzyma bilet do Edenu.

Scenariusz jest okrutnie betonowy, stanowiąc naiwny pretekst do rozwałki na szeroką skalę. Gdyby twórcy wpadli na pomysł, aby zabijać w imię obniżenia podatków od trumien lub zniesienia akcyzy na importowane kotły z Chin, to różnica w odbiorze byłaby marginalna. Główny bohater charyzmą nie porywa tłumów, ale osoba podkładająca głos Danielowi najwyraźniej była mocno zainspirowana Duke Nukem albo Max Payne. Szkoda, że poza sporadycznymi przerywnikami filmowymi jego głębokiego tembru nie posłuchamy, pomijając stękanie w trakcie skakania. Hmm... widocznie chłopak preferuje pracę w ciszy i skupieniu. Zatem, jeśli poszukujesz strzelaniny z przyzwoitą warstwą fabularną, dialogami i zmuszającą do głębszych refleksji, to Painkiller: Hell & Damnation pewnie Cię rozczaruje. Z kolei zwolennicy Serious Sam i Hard Reset będą wielce usatysfakcjonowani ogólną prostotą.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 10

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.